Dobrze się stało że na nocleg w Grodzisku trafił mi się pokój na plebani. W nocy przeszła dosyć intensywna ulewa, a o 7:00 rano również ostro padało. Jeszcze jak wychodziłem o 8:00 rano z plebani to lekko kropiło, ale zanim doszedłem do sklepu to przestało.
Wróciłem do miejsca na szlaku gdzie go opuściłem dzień wcześniej. Po nocnej ulewie gliniasta droga była cała lepka od błota. I w zasadzie większość szlaku, przynajmniej ta która nie była pokryta nawierzchnią asfaltową właśnie pokryta była lepką mazią, która przyklejała się do butów i sprawiała że szedłem jak na łyżwach. Pogoda tego dnia była bardzo dynamiczna: słońce mieszało się z deszczem.
Zanim doszedłem do Wielopola przetoczyły się nade mną trzy chmury. Z tej trzeciej obficie lało, ale byłem już wówczas w Wielopolu gdzie zdążyłem się schronić w dworcu autobusowym. Zjadłem tam drugie śniadanie przeczekując obfitą ulewę. Jak wyszedłem z Wielopola słoneczko świeciło ale to wcale nie oznaczało, że tego dnia więcej ulew już nie będzie. Trasa wiodła odkrytym terenem z szeroką panoramą 360 stopni.
W okolicy wychodni skalnej o nazwie skała Dudniacz osiągnąłem półmetek szlaku trzech pogórzy. Za chwilę musiałem jednak przestać myśleć o półmetku a zacząć się w trybie pilnym ubierać w odzież przeciwdeszczową. Od zachodu nadciągała chmura z widocznym ulewnym opadem. Ledwo włożyłem spodnie zaczęło lać. Chciałem się gdzieś schronić ale nie było kompletnie gdzie.
Na szczęście chmura przeszła tak szybko jak się szybko pojawiła. Była to czwarta tego dnia chmura z której dostałem po głowie. Przed nami rozpościerało się Pasmo Klonowej góry z najwyższym wierzchołkiem całego Pogórza Strzyżowskiego o nazwie Bardo. Aby jednak wejść na to Bardo należało się znowu obniżyć w dół na przełęcz na pograniczu Stępiny i Jaszczurowej, a następnie stromy lesistym podejściem podchodzić na górę Chełm a z góry Chełm na górę Bardo. Masyw Klonowej góry przecinamy dokładnie w poprzek. Następnie zejście lasem wśród przecinki do Huty Gogołowskiej, następnie znowu pod górę i w dół do Gogołowa a następnie stromo pod górę na górną stację wyciągu w Gliniku Górnym. Istny rollercoaster, a w dodatku jeszcze co chwilę szlak kluczył raz w prawo to znowu w lewo.
W Gliniku Górnym miałem jużumówioną możliwość rozbicia namiotu na terenie ośrodka narciarskiego. Jest tam super wiata koło której spędziłem noc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz