Wycieczka do Wodospadu Magurskiego i na Diabli Kamień
Już dawno nigdzie nie byliśmy. To znaczy nie byliśmy na żadnej wycieczce- w tym sensie. Szybko więc wypatrzyłem na "mapy.cz" jakiś cel w zasięgu do 1,5 godziny jazdy z domu. Wieś Folusz blisko Gorlic i ścieżka przyrodnicza "Folusz" wyglądały zachęcająco- zwłaszcza że wycieczkę można było zakończyć w posiadającej bardzo dobre recenzje w Googlach smażalni pstrągów przy stawach hodowlanych.
Folusz-stosunkowo duża wieś założona przez Mniszchów w XVI wieku. Później należała m.in do Stadnickich, a pod koniec XIX wieku do klasztoru norbertanek. W 1939 roku we wsi było 100 gospodarstw. Mieszkańcy trudnili się gł. kamieniarstwem, a ich specjalnością były wyroby "płaskie" takie jak kafle, płyty chodnikowe, blaty stołowe a to z powodu złej jakości miejscowego piaskowca (wydobywano go w kamieniołomie na południowym stoku góry Kobyła), który słabo nadawał się na rzeźby czy krzyże. Specjalnością były jednak osełki do kos zwane durbami. W Foluszu w tutejszym Ośrodku Pomocy Społecznej w 1968 zmarł znany łemkowski artysta Nikifor. Obecnie miejscowość stanowi dogodną bazę wypadową i turystyczną od północnej strony Magury Wątkowskiej.
Z dużego parkingu w centrum wsi idziemy początkowo drogą asfaltową za zielonym szlakiem w kierunku wejścia do Magurskiego Parku Narodowego. Przy bramce kupujemy bilety (24zł za całą naszą czwórkę) i idziemy dalej drogą, której stan techniczny jest znacznie gorszy, ale wciąż asfaltowy. Droga prowadzi do nieistniejącej wsi Huta Pielgrzymska. Drogą wiedzie szlak pieszy zielony Gorlice-Kečkovce (Słow.) dł 82km
oraz szlak rowerowy z Folusza do Świątkowej dł 12,5 km.
Zanim weszliśmy na ścieżkę wiodącą do pierwszej atrakcji poszliśmy dalej prosto w kierunku Huty, aby obejrzeć leśną kapliczkę.
Huta Pielgrzymska- powstała w latch 60-tych XVIIIw. jako przysiółek Pielgrzymki gdzie pracowała huta szkła i mieszkali jej pracownicy, głównie Czesi pochodzenia niemieckiego znający się na wytapianiu szkła. Okolica była łaskawa dla hutników. Las dostarczał opału do wytopu surówki szklanej w piecach, piaskowiec dostarczał krzemionki i zawartego w niej kwarcu, a tutejsze potoki wody do dalszych procesów technologicznych. W szczytowym okresie rozwoju hutnictwa pracowało tutaj ponoć aż 6 pieców Po jej likwidacji osiedle zamieszkali okoliczni Łemkowie. Po wojnie mieszkańców wysiedlono, a domy sprzedano jako budulec. Dziś w lesie zachowały się resztki fundamentów, studnie, dwie kapliczki
Po drodze jednak Klara zaczęła "wochować" i Ela zawróciła, żeby zejść z tej asfaltowej drogi i zacząć wspinać się po "kamieniach i korzeniach". My z Zosią dotarliśmy do kapliczki, która stoi w lesie nad potokiem Potasówka tuż przed byłą Hutą Pielgrzymską.
Pierwsza atrakcja na ścieżce przyrodniczej to Wodospad Magurski.
Na leśnym dopływie do potoku Potasówka próg skalny daje 7 metrowy wodospad, który jest największym w całym Beskidzie Niskim. Niestety taki obrazek jak powyżej można obserwować jedynie po intensywnych opadach i to najlepiej po jakiejś burzy.
My mieliśmy tylko coś takiego
Idąc dalej pół godziny dochodzimy do kolejnej atrakcji czyli dużej wychodni skalnej zbudowanej z gruboławicowego piaskowca magurskiego na szczycie wzgórza. Jak bardzo często się zdarza w naszych Beskidach tego typu wychodnie mają wspólną legendę o jakimś diable, który upuścił kamienie niosąc je aby zbombardować jakiś pobliski kościół czy klasztor. Nie inaczej jest w tym przypadku, a diabeł chciał zburzyć nowowzniesiony kościół w Cieklinie. Pianie kura jednak odebrało mu moc niezbędną do dźwigania ciężkiego kamienia i upuścił kamień. Dlatego szczyt i skalna wychodnia noszą nazwę Diabli Kamień. Skała jest pomnikiem przyrody nieożywionej. Dookoła biegnie obarierowana ścieżka i odkąd terenem gospodaruje MPN nie można wchodzić na skałę. Skała jest imponująca, jak na warunki beskidzkie. Skała nie jest jednorodna, raczej to są liczne skałki nawzajem się przenikające, odłamy od macierzystej skały, itd.
Zejście z Diablego Kamienia w dół do doliny potoku Kłopotnica zajęło nam kilkanaście minut. Na potoku tym zlokalizowano ośrodek hodowlany pstrąga no i oczywiście dużą pstrągarnię. Opinie na googlach nie pozwalają nam przejść obojętnie i zahaczamy.
Gdy czekaliśmy na te pyszności (Ela robi smaczniejsze), Klara wsiadła do stojącego starego Melexa i wzorem samochodzików w galeriach handlowych bawiła się w kierowcę. Jakież było nasze zdziwienie, a Jej przerażenie gdy w pewnym momencie Melex ruszył do przodu i uderzył o stojący przed nim kosz na śmieci. Na szczęście zatrzymał się, Klara wyszła w małym szoku i zaczęła wszystkich przepraszać. Sądziłem że któryś z panów z obsługi nie zabezpieczył pojazdu przed przypadkowym uruchomieniem, ale jak się okazało, to Klara sama przekręciła stosownych kluczyk i nacisnąwszy pedał gazu ruszyła do przodu. Na szczęście nic się nie stało, a i obsługa podeszła do tego ze stosownym dystansem. Ja to nawet sądziłem że ten Melex (wersja jaką znamy z czasów naszej młodości, więc jak ktoś mógł przypuszczać że coś takiego jest jeszcze na "chodzie"?!) jest właśnie taką atrakcją dla dzieci jak te samochodziki w galeriach i specjalnie tam stoi żeby umilać dzieciom czas oczekiwania na zamówienie.
Ale historia :) Ale Klara musiała się wystraszyć tego ruszenia melexem.
OdpowiedzUsuńMy byliśmy w tamtych okolicach idąc na Wątkową.
tak, przestraszyła się, ale była raczej "poruszona" niż "przestraszona". A pstrąga próbowaliście/
Usuń