Klub Łosia- powołany do życia w roku 2003 w Szklarskiej Porębie gremialnym aplauzem nieformalne stowarzyszenie osób o wspólnych krajoznawczych zainteresowaniach.
Okresowo członkowie Klubu spotykają się w listopadowy długi weekend, w celu podtrzymywania relacji towarzyskich m.in. poprzez odbywanie wspólnych górskich wędrówek.
W ostatni weekend odbył się już XVIII zlot, tym razem w Zwardoniu. Pogoda tym razem jednak nie dopisała. W jedyny wycieczkowy dzień, 10 listopada w niedzielę padał deszcz przechodzący w śnieg. I oczywiście było zimno.
Na zlocie było 13 osób, w tym troje dzieci (11,7 i 5 lat).
Z tej grupy wydzieliła się ekipa Łosiowych Charpagonów i odbyła ekstremalnie trudną wycieczkę z Rycerki na Wielką Raczę i dalej szlakiem czerwonym do Zwardonia. Zajęło im to 10 godzin i to w deszczu i śnieżycy i po ciemku. Trzy razy gubili szlak. Wrócili umordowani i zmoknięci okrutnie, ale szczęśliwi, bo jak mówi łosiowe powiedzenie "Szczęśliwy łoś, to umordowany łoś"- oczywiście w domyśle "umordowany" górską wędrówką.
Pozostała ekipa odbyła dużo krótszą wycieczkę, której zwieńczeniem był pobyt w karczmie "Swojskie Klimaty"
Ponieważ aura nie dawała za wygraną, tylko troje łosi poszło dalej ku mecie wycieczki, tj do stacji PKP w Lalikach, Reszta wróciła z powrotem na kwaterę.
kaplica w przysiółku Rachowiec z 1951 fundator Roman Pydych
deszcz, mgła, zimno, Tak kończymy sezon turystyczny AD 2019
Klara w karczmie "Swojskie Klimaty" usilnie zmazuje menu danie dnia
Grupka Łosi na szlaku
kurtka mi przemokła, chyba czas na zmiany.
rano świat za oknem się nieco zmienił
Chrystus Miłosierny z 1904 w przysiółku Mikowa
wiadukt w Milówce. To budowała firma w której pracuję.
widok wzdłuż trasy S-1 od Zwardonia do Węgierskiej Górki.
O lewej strony: Janek z Dębicy, Ola z Łodzi, Mirek z Sieradza, Iwona ze Zgierza, Ania z Głogowa, Mirek i Ela z Tarnowa, Artur ze Zgierza, Piotr z Głogowa, Krysia z Dębicy.
Dzieci od lewej: Mikołaj z Dębicy, Mikołaj z Głogowa, Zofia i Klara z Tarnowa