Wczoraj, tj we środę zapakowałem rowery na samochód i leśną drogą udaliśmy się do Białowieży. Tam zaparkowałem na parkingu za 6 zł na dzień i po wyszykowaniu rowerów udaliśmy się na ostatnią, rowerową objazdówkę. Tym razem po południowej części puszczy. Zosia ambitnie postanowiła, po mojej "rozmowie wychowawczej" po poprzednim Fochu zachowywać się poprawnie i nie marudzić po drodze. Pogoda sprzyjała, pomimo prognoz burzowych.
Pierwszą atrakcją na trasie było "Miejsce Mocy". Miejsce to ponoć emanuje tajemniczą siłą, którą mogą odczuwać osoby o podwyższonej wrażliwości. W tym celu trzeba odnaleźć konkretny punkt i można odczuwać mrowienie lub wibracje. Znajdują się tam głazy polodowcowe, a drzewa przybierają niespotykane formy. Niewykluczone, że miejsce to było otoczone kultem starożytnych Słowian. Ot, czego się nie robi dla podniesienia atrakcyjności. W pobliżu jest parking, ale nie ma kramów, więc może teoria o tajemniczej mocy to nie wymysł mający na celu komercję.
Kamienie w Miejscu Mocy
Drugą atrakcją było ominięcie zwalonego na drogę drzewa. Widać, że drzewo (chyba jesion)zwaliło się niedawno (wyrwane z korzeniami) i nie zdążono go jeszcze usunąć.
Trzecia atrakcja to polana Przewłoka. Polana w środku puszczy. Na skraju znajdowały się jakieś nieużytkowane od dawna zabudowania. Po sprawdzeniu w internecie okazało się, że Przewłoka to była kiedyś wioska, a te zabudowania to były hotel dla myśliwych. Na polanie towarzyszyły nam kruki, które chyba się nawzajem ostrzegały przed naszą obecnością na polanie
I ostatnia atrakcja to Zajazd Myśliwski "U Kolarza" we wsi Budy. Dlaczego " u kolarza"? Ano dlatego, że właścicielem jest znany z dawnych lat kolarz zawodowy p. Jerzy Kuczko. Całe wnętrze zajazdu wypełnione jest zdjęciami właściciela ze znanymi kolarzami, oraz wszelkiego rodzaju pamiątkami i gadżetami kolarskimi. Aby jednak wypełnić nazwę "Myśliwski" obok pamiątek kolarskich wiszą poroża jeleni i wypchane ptaki i gryzonie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz