sobota, 29 lipca 2023

Wakacje cz. 2- wycieczki rowerowe

 Odbyliśmy dwie rodzinne wycieczki rowerowe. Klara wciąż w foteliku. To sprawia, że jadę w nią wolniej i ostrożniej, bo jest już na tyle ciężka, że boję się, żeby na wybojach lub innych nierównościach nie gibnęło fotelikiem na tyle mocno, żeby mogło to uszkodzić mocowanie. Po za tym te jej dodatkowe 18 kilogramów nie dodaje mi skrzydeł. Ale jeszcze tym razem daliśmy radę. Wspólnie.

 

1. Wycieczka polderem północnym w PN Ujście Warty.

Polder to obszar okresowo zalewany wodą. Od końca XVIII wieku rozpoczęto osuszanie bagien i mokradeł w delcie Warty i Postomi.Wykonano szereg instalacji melioracyjnych i generalnie deltę podzielono na trzy obszary: obszar w międzywalu i poldery: północny i południowy. 

Założenie jest takie, że poldery są mocno zmeliorowane i ma z tych obszarów woda po roztopach zimowych szybciej spływać niż z międzywala. No i to wytworzyło ogromne obszary łąkowe wykorzystywane rolniczo, stanowiąc bogactwo ówczesnej tamtejszej ludności. Jeżeli w Warcie, (czyli w międzywalu) poziom wody był wyższy niż na polderach, wówczas wodę z kanałów polderowych przepompowywano do Warty. Jeżeli natomiast poziom wody w Warcie był niższy, wówczas wody z polderów spływały grawitacyjnie poprzez tzw. wrota powodziowe ("powodziowe”, dlatego, że w trakcie powodzi były one zamykane uniemożliwiając wodzie z Warty wtargnięcia na poldery).

 Trasa oznakowana i nazwana "Na dwóch kółkach polderem północnym" zaczynała się niedaleko naszej kwatery. Wystartowaliśmy więc "od progu" i początkowo jechaliśmy nieco piaszczystą drogą po koronie wału przeciwpowodziowego. Po dwóch kilometrach dopadł nas przelotny deszcze, ale na tyle obfity i szybki, że zanim wyjęliśmy kurtki, to byliśmy mokrzy. Schowaliśmy się pod rosnące pod wałem rozłożyste wierzby i tam przeczekaliśmy opad. Klara się przestraszyła nie na żarty i koniecznie chciała wracać do domu. Sprawdziliśmy warunki na burzowo.pl i nie było tam widać kolejnych naciągających nawałnic, więc jakimś sposobem Ela przekonała Klarę do dalszej jazdy. Nic podobnego już później nie miało miejsca, za to zrobiło się gorąco- jak to na łąkach. Łąki są koszone i wypasane, więc co jakiś czas albo mijaliśmy stada krów, albo nas mijał jakiś ciągnik rolniczy. Upał łagodził wiatr, który cały czas wiał... prosto w twarz. Ale dobrze, że był, bo inaczej znowu bym dostał "zjebkę", podobnie jak za te piaszczyste drogi. Dotarliśmy do Kostrzyna i po zjedzeniu obiadu wróciliśmy na kwaterę pociągiem.

2. Wycieczka Doliną Bobru Jelenia Góra- Pilchowice.


W tej części Bobru w latach 20 ubiegłego wieku Niemcy wykonali kawał dobrej hydrotechnicznej roboty. Na kilkukilometrowym, górskim odcinku Bobru wybudowano 7 elektrowni wodnych. Cztery z nich (Bobrowice III i IV, Bobrowice II i Pilchowice II) na kanałach energetycznych skracających naturalne meandry rzeki, i trzy przy klasycznych zaporach spiętrzających (Bobrowice I na jeziorze Modrym, Wrzeszczyn na jeziorze Wrzeszczyńskim i Pilchowice I na jeziorze Pilchowickim). Pierwszy odcinek z Jeleniej Góry do Siedlęcina wiedzie Borowym Jarem. W tym miejscu rzeka przełamuje się przez wzgórza niczym Dunajec przez Pieniny. Strome stoki obfitują z ostańce skalne. Ścieżka poprowadzona miejscami odważnie, ale bezpiecznie, stanowi miejsce licznie odwiedzane przez mieszkańców Jeleniej Góry. Nad jeziorem Modrym na skalnym urwisku stoi Gościniec Perła Zachodu. Wpadamy tam na kawę i lody. Przepiękne miejsce.


Dojeżdżamy do Siedlęcina i widzę wieżę, którą gdzieś już widziałem. Aaaa, tak na YT na kanale "Wędrowne motyle", to bardzo duża atrakcja historyczna. Musimy ją zwiedzić To Książęca Wieża Mieszkalna z XIV wieku. Znana z jedynych na świecie średniowiecznych malowideł naściennych o sir Lancelocie z Jeziora. Ze wszech miar rzecz godna polecenia. W jednej z sal pokazywane są filmy o historii i ciekawostkach związanych z tym obiektem. Warto usiąść i chwilę posłuchać.

Z Siedlęcina szlak nie był już tak śmiało poprowadzony jak w Borowym Jarze. Biegł leśną ścieżką tuż nad taflą jeziora Wrzeszczyńskiego. Ścieżka usiana wystającymi korzeniami sosen bardzo utrudniała nam jazdę, tak, że znaczną jej część musieliśmy wraz z Klarą pokonywać pchając rower- Tzn. ja pchałem, a Klara siedziała w foteliku. Gdy dojechaliśmy do zapory tworzącej jezioro szlak przechodził na drugą stronę rzeki po koronie zapory. Było super-ekstra, bo korona nie stanowi trasy dostępnej jak np. w Czorsztynie, tylko jest to przejście technologiczne zarezerwowane dla obsługi, ale z jakichś powodów użytkownik elektrowni zgodził się na to, by turyści korzystali z jego obiektu przechodząc z prawego na lewy brzeg Bobru.

Kolejny odcinek, trzeci, odbijał od rzeki, bo był za trudny do przeprowadzenia tam trasy rowerowej. Od Wrzeszczyna do Pilchowice wzdłuż Bobru biegną szlaki piesze (żółty, niebieski i zielony), natomiast szlak rowerowy E-6 odbija na zachód i przez Barcinek, przełom Kamienicy i wzgórze Iwanica (stromo było, że znowu trzeba było pchać rowery) zmierza w kierunku Pokrzywnicy nieosiągające tej wsi, bo wcześniej skręca w boczną drogę wiodącą wprost na perłę w koronie, czyli na zaporę jeziora Pilchowickiego.

Zapora ma 110 lat, ale robi wrażenie. Jak cholera zbudowali w dziesieć lat taki duży obiekt hydrotechniczny w tak trudnym terenie!! Podobno do budowy sprowadzono fachowców z północnych Włoch i Szwajcarii. Jest to druga pod względem wielkości zapora łukowa z Polsce (po Solinie) wysokość 62 metry, długość w koronie 290 metrów, a stopie 140, szerokość u podstawy 50m. W chwili oddania była największą tego typu zaporą w Europie.

W karczmie nad Zaporą jemy po zupie: każdy inną i wracamy drogą wzdłuż nieczynnej linii kolejowej Żagań- Jelenia Góra ze słynnym mostem kratowym na jeziorem, który o mało, co nie skończył swego żywota, jako jeden z epizodów z życia Jamesa Bonda.

Do Jeleniej Góry wracamy lokalnymi, aczkolwiek ruchliwymi drogami asfaltowymi.



środa, 26 lipca 2023

Wakacje cz.1- wycieczki piesze

 Dwa tygodnie wczasów. Pomyśli ktoś, że to strasznie długo i w tym czasie można zrobić z 10 wycieczek, albo i więcej. Pewnie że tak, ale po co? Czy każdy z Rodziny chce i może wypoczywać intensywnie? A jak ktoś wypoczywa "leżąc bykiem" przez TV, to w czasie letniej kanikuły należy go tej przyjemności pozbawiać? Chyba nie, aczkolwiek należy próbować. Moje tegoroczne próby zaowocowały trzema pieszymi wycieczkami. Oto streszczenie:


1. Wycieczka w Lubuskiem w Parku Narodowym Ujście Warty.

Jako trasę wybrałem "szlak dzięcioła" z Lemierzyc do Słońska wzdłuż rzeki Postomia przez dwa rezerwaty "Lemierzyce" i "Szlak Postomii" Postomia to mała rzeczka równoległą do Warty i tworząca wraz z nią ujściowe do Odry rozlewiska. Od południa znajduje się stroma skarpa dzięki której zachował się tam las, a wszędzie dookoła dominują bagna i łąki. Ścieżka biegnie skrajem lasu nieopodal Postomii, a na drugim jej brzegu są kośne łąki.


Szlak był trudny, miejscami zarośnięty trawą. Były komary i kleszcze. Zofia załapała ich aż osiem.

Po ukończeniu wycieczki poszliśmy do pawilonu edukacyjnego PN Ujście Warty na arcy-ciekawą wystawę multimedialną.


2. Wycieczka do schroniska Samotnia i Strzecha Akademicka 

Gdy zakończyliśmy pobytu w Lubuskiem, przerzucilismy się w Karkonosze do podjelenigórskiej miejscowości Podgórzyn. W poniedziałek podjechaliśmy do Karpacza pod Wang i stamtąd klasykiem rodzinnym (co było widać na szlaku) niebieskim szlakiem doszliśmy do schroniska Samotnia a następnie do Strzechy Akademickiej. Powrót żółtym szlakiem do Karpacza Białego Jaru. Dlaczego szlak ten nazywam "klasykiem rodzinnym", ano dlatego, że trasę tą poleca się z sieci właśnie dla wędrówek z dziećmi. Szlak wiedzie brukowaną drogą (można wjechać z wózkiem).


 

3. Zamek Chojnik, Sołtysia góra i zamek Ks. Henryka

W najbliższej okolicy mieliśmy trzy wieże widokowe. Pierwsza na zamku Chojnik niedaleko Sobieszowa- dzielnicy Jeleniej Góry, druga w Cieplicach na Sołtysiej górze i trzecia na wprost naszego domku na górze Grodna nad zalewem Sosnówka.

Najdłuższą z wycieczek odbyliśmy na Chojnik

Zamek Chojnikzabytkowy zamek usytuowany nieopodal Jeleniej Góry-Sobieszowa, na szczycie góry Chojnik w Karkonoszach. Góra ta wznosi się na wysokość 627 metrów n.p.m., a od jej południowo-wschodniej strony znajduje się 150-metrowe urwisko opadające do tzw. Piekielnej Doliny. Warownia znajduje się na terenie obszaru ochrony ścisłej, który jest częścią Karkonoskiego Parku NarodowegoZamek murowany został wzniesiony w latach 50. XIV wieku. Pierwsza pisemna wzmianka o zamku pochodzi z 1364 r. 9 września 1399 roku starosta księstwa świdnicko-jaworskiego Benesz z Choustnik za zgodą króla Czech Wacława IV zastawił zamek Gotsche II Schofowi zastrzegając prawo wykupu zastawu. 16 maja 1400 Gotsche II zapłacił sumę zastawną. Prawo do czerpania dochodów z zamku miał także starosta królewski.            8 października 1418 król czeski nadał synom Gotsche II dobra ojcowskie. Dokument potwierdził starosta Heinze von Laasan 5 maja 1419 roku. Od tego momentu zamek był własnością rodziny Schaffgotschów.... reszta na: https://pl.wikipedia.org/wiki/Zamek_Chojnik

W sumie wycieczka zajęła nam wraz ze zwiedzaniem zamku 2 godziny i 5 km.







Druga wieża na Sołtysiej górze została ponownie oddana do użytku w ubiegłym roku. FE-NO-ME-NALNY widok na Karkonosze. Podjechaliśmy najbliżej jak się dało i krótkim aczkolwiek stromym szlakiem wycieczkowym podeszliśmy na wieżę

Góra Sołtysia to wzniesienie we Wzgórzach Łomnickich z najwyższym szczytem na wysokości 434 m, wyrasta na prawym brzegu rzeki Kamienna, pomiędzy Cieplicami na południowym zachodzie, dawnym Malinnikiem na zachodzie i północnym zachodzie oraz Staniszowem na wschodzie i południowym wschodzie. Na jego południowo-zachodnim zboczu znajduje się duże Osiedle Widok złożone z domów jednorodzinnych. W pierwszej połowie XIX wieku, kolejny właściciel zbudował na nim drewnianą wieżę widokową i urządził na zboczu ogród tarasowy, po którym niestety nie zachował się żaden ślad, a na jego miejscu w drugiej połowie XIX wieku posadzono las. W 1895 roku, kiedy las podrósł, a kolejna drewniana wieża na Sołtysiej uległa zniszczeniu, postanowiono postawić nową murowaną wraz z restauracją i nowym ogrodem, a na jej szczyt wytyczono dróżki spacerowe. Wzgórze po raz kolejny zyskało na atrakcyjności. Do większej popularności wzgórza, przyczyniło się zbudowanie na przełomie XIX i XX wieku nowej ekskluzywnej dzielnicy willowej, w której zamieszkał Otto Vorwega (inżynier z fabryki maszyn papierniczych). To on właśnie ok. 1920 roku, przyczynił się do zbudowania na Sołtysiej tras narciarskich i drewnianej skoczni narciarskiej. W czasie wojny u podnóża Sołtysiej mieścił się warsztat mechaniczny Maholza w którym, mieścił się obóz pracy z 20 robotnikami przymusowymi.Po 1945 roku wieża widokowa wraz z parkiem i wytyczonymi ścieżkami zaczęła popadać w coraz większą ruinę. Zniszczeniu uległa również skocznia narciarska. Po 1970 roku planowano odbudowanie wieży i zbudowanie nowej skoczni narciarskiej, jednak tylko na planach się skończyło.





Trzecie wejście tego dnia to do sztucznych ruin wzniesionych zamku księcia Henryka. To wzniesiony w 1806  roku zamek myśliwski w formie sztucznych ruin. Obiekt wraz z wzniesieniem wchodził w skład istniejącego tu parku krajobrazowego, którego centrum był pałac w StaniszowieStaniszów wielokrotnie w trakcie wieków przechodził z rąk do rąk. W XVII panami na włościach były rodziny: von Reinbinitz, Mohrenthal, von Smettau. Henrietta von Smettau poślubiwszy księcia Henryka XXXVIII von Reuss wniosła Staniszów jako wiano ślubne. Dobra staniszowskie były własnością rodziny von Reuss do końca 1945 r.

Wejście wraz ze zwiedzaniem zajęło nam niecałą godzinę i niecałe dwa kilometry. Widok podobny jak z Sołtysiej Góry