sobota, 23 lipca 2022

POLESIE 2022

 

Wakacje w sezonie 2022 postanowiliśmy spędzić pod namiotem. Z różnych powodów o których szkoda tutaj strzępić języka. Za miejsce wybraliśmy Polesie, a konkretnie Pojezierze Łęczyńsko-Włodawskie. Konsekwentnie od paru lat realizujemy plan poznawania naszej „ściany wschodniej”.


Za miejsce pobytu wybraliśmy ośrodek wypoczynkowy Zagłębocze we wsi Zamłyniec niedaleko Łęcznej (tej „Łęcznej” od GKS Górnik Łęczna). Wykupiliśmy parcelę nr 24 w części dla kamperów. Ośrodek posiada oprócz parceli pod kampery także domki i pole namiotowe, a z zaplecza: restaurację, własną plażę, plac zabaw i salę zabaw dla dzieci, wiatę ogniskową, salon gier zręcznościowych i kawiarnię. Całość mieści się w lesie, więc nie ma obaw o śmierć z przegrzania w namiocie. W zasadzie ośrodek posiada wszystko co potrzebne jest do wypoczynku.



Co jeszcze skłoniło nas do wyboru miejsca? Jest kilka powodów, w tym także bliskość Lublina, w którym nigdy nie byliśmy (Ela była co prawda w zamierzchłych czasach, ale bez zwiedzania), a bardzo chcieliśmy zwiedzić jego starówkę. Głównym jednak powodem był Poleski Park Narodowy który chroni bezcenne bagna w których w największej liczebności w kraju żyje nasz rodzimy gatunek żółwia, żółw błotny. Chcieliśmy zapoznać się z tymi atrakcjami. A turystyka w Parku zorganizowana jest tak, że przez atrakcyjne miejsca wiodą specyjalnie wybudowane ścieżki przyrodnicze wprowadzające w tereny niedostępne dla turystów, m.in. ze względu na torfowiska i bagna. Park Narodowy otoczony jest Parkiem Krajobrazowym, czyli obszar chroniony wynosi łącznie ponad 14 tys. ha. Oprócz wytyczonych ścieżek przyrodniczych mamy tu także doskonale oznakowane szlaki rowerowe, nieco gorzej szlaki piesze i szlaki konne.






Początek pobytu nie był zbyt udany. Trafiliśmy na falę chłodów i dżdżystej pogody. W ostatniej chwili z domu zabrałem kurtkę puchową, która w pierwsza dni miała sporo pracy.

Wykorzystaliśmy tę okazję do wyjazdu do Lublina. Zwiedziliśmy lubelską starówkę i zaliczyliśmy Trynitarską Wieżę. Jak do tej pory najciekawszy obiekt tego typu (rewelacyjne wnętrze z widoczną konstrukcją więźby dachowej i stropów pośrednich). Potem Aquapark. Pogoda była całkiem ładna, za to po powrocie do ośrodka w miejscu gdzie parkowałem samochód była olbrzymia kałuża. Okazało się że nad Zagłęboczem przeszła niedawno całkiem spora burza. I znowu namiot cały pokryty był wodą.





Brama Krakowska
Widok na lubelski rynek z wieży Trynitarskiej









W kolejne dni objechaliśmy cztery ścieżki przyrodnicze zaliczając chyba wszystkie tamtejsze bagna. Niektóre z tych bagien faktyczne są bagnami (np. Bagno Spławy, Bagno Bubnów, Durne Bagno), a niektóre zostały przekształcone w gigantyczne łąki (Krowie Bagno, częściowo Bagno Staw).

Durne Bagno

Bagno Bugno i ścieżka "Czahary"


początek ścieżki przyrodniczej "Spławy"

Krowie Bagno- obszar przekształcony w łąki

Początkowo plan był taki, że łączymy wycieczki rowerowe z pieszymi. Chodziło nam o to, żeby Klara mogła także nieco pochodzić, a nie tylko spędzać czas na rowerowym siodełku. W takim systemie poszliśmy na pierwszą wycieczkę, na ścieżkę „Spławy”. Trasa liczy ok. 7 km. Nie doceniliśmy jednak tamtejszych komarów, które za nic miały nasz repelent, który chyba bardziej je wabił, niż odstraszał. Klarę tak pogryzły, że aż dostała jakiegoś odczynu alergicznego (na jednej nodze naliczyliśmy ok 40 ukąszeń). Musieliśmy ratować się wizytą w przychodni w Urszulinie. Przyjęła nas bez kolejki pani doktor, która bardzo się przejęła i zapisała Klarze m.in. Aerius (koniecznie chciała podać jej zastrzyk, ale spotkała się z permanentną odmową- oczywiście przez Klarę). Na kolejne wycieczki byliśmy już lepiej przygotowani: lepszy repelent i luźne okrycie z długimi rękawami i nogawkami. U Klary jednak piesze wędrówki nie znalazły uznania. Nie było jej ulubionych atrakcji, czyli kamieni i korzeni. Z tego też powodu nie naciskaliśmy za kontynuacją tej formy zwiedzania.


Oprócz Lublina zaliczyliśmy także Łęczną, a w zasadzie zespół parkowo-pałacowy, oraz Wlodawę- miasto trzech kultur leżące nieopodal Bugu przy graniczy z Białorusią.

Koniecznie chciałem zobaczyć żółwia błotnego w swym naturalnym siedlisku. W parkowym muzeum z Starym Załuczu można je zobaczyć w stawie, ale to nie to samo, co w naturze. Ponoć nie jest to łatwe, bo żółwie są płochliwe i w dodatku dobrze się maskują. Najłatwiej je spotkać z słoneczne dni, gdy włażą na pływające konary lub kępy traw aby się wygrzewać. Prawdopodobnie takiego osobnika zobaczyłem na ścieżce „Perehod” podczas ostatniej wycieczki. Był dosyć daleko, aby zrobić dobre zdjęcie, ale przez lornetkę wyraźnie widziałem skorupę (nie wykluczam, że mogła to być pusta skorupa, bo jakoś taki był nieruchawy ten osobnik). Ale i tak traktuję to jako sukces i spełnienie marzenia wyjazdu.

żółw błotny w muzeum parkowym w Starym Załuczu

ta kropka między dwoma kijami wystającymi z wody to żólw- musicie uwierzyć mi na słowo



kolor czerwony i granatowy – trasa rowerowa do Starego Załucza i Urszulina (przychodnia lekarska), łącznie ok 37 km

kolor zielony ścieżka „Spławy” ok 7 km

kolor fioletowy- ścieżka „Dąb Dominik” ok 3,5 km

kolor żółty- trasa rowerowa dookoła Bagna Bubnów, oraz przez Krowie Bagno i ścieżka piesza „Czahary” ok 27 km

kolor niebieski- rowerowa ścieżka Mietiułka i ścieżka przyrodnicza „Perehod” ok 25km


G A L E R I A

3 komentarze:

  1. fajny biwak i tereny naprawdę piękne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, dla takich rowerzystów jak Wy, to ideala kraina do penetracji.

      Usuń
    2. Ba... wiesz ilke planów już na tamte tereny mamy? Tylko czasu maleńko

      Usuń