czwartek, 19 sierpnia 2021

Mazury 2021 cz. 7

 Pozostaje jeszcze mi do wspomnienia jedna forma spędzania wakacyjnego wolnego czasu, a mianowicie zwiedzanie Giżycka i innych mazurskich miejscowości

Zacznijmy więc od pierwszej naszej miejscowości, czyli Piecek. Jak wspomniałem na początku w Pieckach nie ma nic ciekawego dla turystów- taką oto reklamę swojego miasteczka sprzedał nam jej mieszkaniec, gdy w pierwszym dniu po przyjeździe robiliśmy "wstępne rozpoznanie". Dodał jednak, że ścieżka przyrodnicza wokół jeziora jest największą tutejszą atrakcją i to właśnie spacer nią opisałem w części pierwszej. Oprócz ścieżki przyrodniczej jest w Pieckach muzeum regionalne z bogatą kolekcją glinianych figurek, ale z tej oferty nie skorzystaliśmy Skorzystaliśmy i to nie raz z oferty kawiarni Mufinka, gdzie podawali doskonałe lody własnej roboty.

na skwerze w centrum Piecek

niedziela, 15 sierpnia 2021

Modyń 1029 lub 1028m npm

 Wczoraj wybraliśmy się na górę Modyń leżącą w Beskidzie Wyspowym pomiędzy Łąckiem a Limanową.
Góra od jakichś dwóch miesięcy z dnia na dzień stała się mega popularną, a to z racji postawienia na jej szczycie kolejnej w gminie Łącko wieży widokowej. 

Skąd w tytule dwie wysokości? Ponieważ na jednych tablicach- na oko tych starszych widnieje kota 1029, natomiast na młodszych 1028. Która jest prawdziwa? a kogo to obchodzi, widok i tak jest ten sam.

Starałem się połączyć na tej wycieczce możliwości Klary i oczekiwania starszych turystów. Stąd pomysł na nieco łamaną formę wycieczki. Dojechawszy do wsi Młyńczyska ekipa "zaawansowana", tj Józef, Zosia i ja pozostała przy kościele we wsi, natomiast ta "początkująca" czyli Klara, Ela i Ania podjechały drogą na przełęcz pomiędzy Modyniem a Jasieńczykiem do przysiółka Cisowy Dział oszczedzając Klarze i sobie 30 minutowego stromego podejścia asfaltem. Na przełęczy znajduje się wiata, kapliczka wotum za uratowanie życie, oraz ołtarz polowy i droga krzyżowa (na bogato, wystarczyłoby aby wyposażyć kilka innych uboższych w atrakcje miejsc w okolicy). Dziewczyny po dotarciu na przełęcz wystartowały na szlak (niebieski), a my dogoniliśmy je na odcinku stromego podejścia kamienistą drogą. Klara nad podziw dobrze sobie radziła i ANI RAZU nie żądała aby ją brać na barana.

Wspólnie doszliśmy na szczyt Modyni (wg ludowej tradycji Modyń jest rodzaju żeńskiego) i tam tradycyjnie zaliczyliśmy mały piknik, oraz wieżę i... kesza (zaliczyliśmy drugi wpis w pachnącym nowością logbooku).

Modyń 1029m npm- wyraźny szczyt we wschodnim Beskidzie Wyspowym leżący pomiędzy wsiami Zbludza, Zalesie, Młyńczyska, Kicznia i Kosnowa Wola. Masyw Modyni już z daleka wygląda "godnie". W przeciwieństwie do innych szczytów nie tworzy klasycznej dla Beskidu Wyspowego "wyspy", tylko tworzy mocno rozgałąziony na wszystkie strony świata masyw. Latem 2021 postawiono na szczycie Modyni nową wieżę widokową (stara zwaliła się w 1980 roku) i Modyń odzyskała dawną popularność wśród turystów, a widok jest z wieży przedni.

Tu znowu ekipa się rozdzieliła i "zaawansowani" zeszli za starymi znakami niebieskimi stromooooo w dół, a dziewczyny wróciły tą samą drogą do samochodu. Wszyscy spotkaliśmy się przy OSP w Młyńczyskach.

Sorki za nieciekawy tekst, ale powoli chyba się "wypalam" tym pisaniem, bo i tak oprócz Ani i Eli M. (czasami) nikt tego nie czyta.


początek szlaku w Młyńczyskach

góra Modyń 

kapliczka wotum za wielokrotne uratowanie życia

widok na Beskid Sądecki, pasmo Radziejowej

Beskid Wyspowy Mogielica i Łopień

Ostra

na ostatnim planie pomiędzy Mogielicą i Łopieniem widać zamgloną Śnieżnicę

końcowe zejście Wierchową drogą do Młyńczysk

trójszczytowy masyw Szkiełek pomiędzy Młyńczyskami a Łukowicą





Podziękowania dla Ani i Józefa za towarzystwo i opiekę


piątek, 13 sierpnia 2021

Mazury 2021 cz. 6

 C.d. wycieczek rowerowych po Mazurach


1.2.4 

Nazwa: krótkie przed-śniadaniowe wyjazdy krajoznawczo-zdrowotne
Przebieg: pętle rowerowe  po najbliższej okolicy zakwaterowania
Długość: 141,85 km
Czas w siodełku: 8'32"
Mapa:


Uwielbiam takie wyskoki! Poranny chłód, pustka, samotność. W tych wycieczkach tym razem dwa razy towarzyszyła mi Elżbieta i też było OK. 

Lubie takie wycieczki z dwóch zasadniczych powodów. Po pierwsze poznaje okolicę, do której pewnie nieprędko-lub nawet w ogóle- już nie przyjadę. Po drugie podkręcam swoją zaniedbaną sprawność fizyczną. Aha, no i to jest ta "chwila tylko dla mnie"- to po trzecie.
Jest także i "po czwarte", a mianowicie jadąc samotnie rano można spotkać zwierzynę. Podczas tegorocznych takich wypadów spotkałem sarny, zające, żurawie, czaplę białą

Wieś Jakubowo- zagubiona pośród mazurskich lasów i jezior

zabytkowy most kolejowy w Piersławku na nie istniejącej trasie kolejowej

leśny drogowskaz

widok na jezioro Wągiel z wsi Wierzbowo

mazurski krajobraz we wsi Krzywe

złoto-zielone uprawy w okolicy Giżycka

rezerwat torfowiskowy Spytkowo we wsi o tej samej nazwie


środa, 4 sierpnia 2021

Mazury 2021 cz. 5

 2. Spływ Krutynią

Za każdym razem, gdy bywamy na Mazurach, to organizujemy sobie spływ jakąś lokalną rzeką. Pływaliśmy już Wieprzem na Roztoczu (tak, wiem, to nie Mazury!), Rospudą, Narewką i Narwią, a także ... Dunajcem w Zakliczynie.

Tym razem wybraliśmy się na spływ Krutynią. To legendardna rzeka! Bardzo popularna i bardzo długa. A Krutyń to serce tego kajakowego szlaku. To było widać na rzece. Trzeba było uważać żeby się nie zderzyć z innym kajakiem. Trochęto negatywnie wpłynęło na ogólne wrażenia, tak jakbyśmy byli na Krupówkach, a nie na szlaku pośród dzikiej przyrody. Chociaż "dzika przyroda" pływała między kajakami i czekała na jakiś okruch chleba . A przecież chlebem nie powinno się "przyrody" karmić.

Rzeka nie stanowi żadnego problemu. Nawet Rospuda była nieco trudniejsza, a już napewno ciekawsza (o Dunajcu nie wspomnę. Zaliczyliśmy tam z Zośką wywrotkę, gdy wyniosło mnie zbyt blisko brzegu i wywaliło w krzaki wiszące nad wodą). Atrakcją był zabytkowy młyn z początków XX wieku w Krutyńskim Piecku. Trzeba było przenieść kajak, czyli była tzw "przenoska". Miejscowi przedsiębiorscy młodzieńcy za dyszkę zrobili to za nas. Nie przetachalibyśmy z Elą trzy i pół osobowego kajaka ręcznie przez jakieś 50 metrów. A chłopcy mieli do tego specyjalne wózki i zająło im to całe dwie minuty.