poniedziałek, 8 czerwca 2020

Wycieczka na Błyszcz i Koziarz


A więc idziemy. Przed nami kolejna wieża widokowa. Padło na Koziarz w Beskidzie Sądeckim. Co prawda Zosia była tam dwa lata temu z klasową wycieczką, no ale myśmy nie byli, więc idziemy!



Zaczynamy od Łącka. Tam zostawiam rower. Na rynku targ, więc przypięty do barierki rower nie wzbudza niczyjego zainteresowania. My podjeżdżamy jeszcze siedem kilometrów do Tylmanowej. Tam na parkingu w pobliżu węzła betoniarskiego parkujemy i szykujemy się do wyjścia. Ten węzeł betoniarski budzi we mnie wspomnienia. Tam w latach 2000/01 mieliśmy własny Hydrotrestowy węzeł postawiony dla budowy murów oporowych oddzielających drogę od koryta Dunajca. Mieliśmy tam obsługę laboratoryjną. Pani Magda pobierała próbki i wspomagała kierownika budowy w produkcji betonu. Sam wielokrotnie jeździłem tam po próbki i zwoziłem je do labo w Krakowie. Naszej maszyny już tam nie ma, pozostały tylko fundamenty, ale pracownicy pamiętają, że początki produkcji betonu w tym miejscu to Hydrotrest. Wbijamy pieczątkę do Zosi książeczki GOTu.


kładka w Tylmanowej. Przechodzimy na prawy brzeg Dunajca


Pogoda sprzyja, Słońce świeci, jest ciepło, ale nie gorąco. Początkowo płasko, dnem tarasu rzecznego, ale to szybko mija i zaczynamy podejście. Wg mapy mamy 520 metrów podejścia. Mało nie jest, jak na Beskid Sądecki.


Dolina Dunajca. W tle szczyty Koziarnia i Wietrznice
Dolina Dunajca. W tle szczyty Koziarnia i Wietrznice


Droga mozolnie wspina się w górę. Przekraczmy potok Klępowski i wspinamy się nadal. Idziemy lasem. Szlak biegnie leśną drogą, niezbyt używaną. W nocy padało, więc pokryta jest błotkiem, ale  spoko, do przejścia. Klara póki co w nosidełku. 


Górki na które trzeba wejśc idąc na Lubań z Tylmanowej
Widok na Pasterski Wierch i Makowicę

Wychodzimy z lasu i na skraju polany chatka niby jak Puchatka. Przy chatce, a właściwie przy "wychodku" (po za kadrem) dwa "Puchatki" coś majstrują.

mini bacówka z widokiem na Gorce

Tym razem idziemy sami. Nie ma żadnej cioci ani wujka, więc Zosia się nudzi, bo rodzice dla niej nie są atrakcyjnym towarzystwem do rozmów. A nuda powoduje zwarcie miedzypokoleniowe. Po jakimś jednak czasie zwarcie mija i dochodzimy do polany Kolebiska.



Chwila odpoczynku. Klara nie wraca do nosidełka, tylko zaczyna iść na własnych nóżkach. Pokonuje spory odcinek pod górę, dobry kilometr i dochodzimy do rozstaju pod Jaworzynką. Pod ołtarz papieski na szczycie Błyszcza muszę jednak ją wnieść, bo droga jest stroma.


Widok na Beskid Wyspowy. Ten szpic, to Mogielica, a ten kopulasty grzbiet to Modyń

Klara na własnych nogach



papieski ołtarz na szczycie Błyszcza


Tu na tej szczytowej polanie rodził się Ruch Światło-Życie pod kierunkiem duchowego opiekuna i twórcy Ruchu ks. Blachnickiego. To tu kardynał Wojtyła w koszuli flanelowej wspinał się w towarzystwie ks. Blachnickiego, co zostało uwiecznione na słynnym zdjęciu.




"Groziałby nam pustynia, gdybyśmy nie tworzyli oaz" te słowa wypowiedział Kardynał 16 sierpnia 1972 na tym miejscu.


Od Koziarza i wieży dzieli nas 500 metrów i przełęcz między Błyszczem a Jaworzynką. Szczyt Jaworzynki trawersujemy od wschodu i już jesteśmy na Koziarzu.



Wieża została postawiona przez gminę Ochotnica Dolna w ramach akcji promocyjnej. Oprócz tej wieży postawiono jeszcze wieże na Gorcu (byliśmy jesienią ubiegłego roku), na Lubaniu i na Magurkach. TU można zobaczyć obrazy z kamer internetowych z tych wież.





Z Koziarza już żółtym szlakiem kierujemy się grzbietowymi drogami w kierunku Łącka. Mijamy po drodze pod-grzbietowe przysiółki Obidzy, Brzyny i Łącka. Klara odpuszcza mi momentami i samodzielnie drepce po szlaku. Strasznie boli mnie lewy bark, gdy niosę Klarę. Poprawia się nieco, gdy odepnę klamrę piersiową, ale całkiem odpuszcza gdy wyłazi z nosidełka. Mam jednak coś w tym barku "poprzestawiane" chyba na trwałe i  trzeba będzie sobie już odpuścić noszenie ciężarów na plecach.

Brzyna, przysiółek Łodziska

Brzyna, przysiółek Gorzkowska



Obiecuję rodzinie na koniec nie lada atrakcję. Musimy przejść Dunajec, a nie ma tam ani mostu, ani żadnej kładki. Trwają dywagacje na temat sposobu przejścia na drugi brzeg. Wygrywa koncepcja "przejścia w bród" (sam ją nieco sugeruję). nie wiedzą, biedaczki, że od zawsze jest tam flisak, który przewozi z prawego brzegu zarówno turystów, jak i mieszkańców Zawodzia Łąckiego na lewy brzeg.
Niestety, jak się okazuje i tej atrakcji już nie ma. Od roku przewóz nie działa. Po wybudowaniu nowej kładki na Dunajcu niecały kilometr od byłej już przeprawy, flisaków zlikwidowano.


Przebieg żółtego szlaku zmodyfikowano, musimy nadłożyć sporo drogi i czasu. Szkoda, że na stronie gminy Łącko nie ma o tym śladu, a w opisie żółtego szlaku nadal widnieje przeprawa promowa.




Oczywiście nie omieszkałem wysłać do Gminy stosownego mejla.

Dochodzimy w końcu do Łącka. Ja wsiadam na rower a dziewczyny "wsiadają" na lody. I taka to właśnie jest sprawiedliwość na tym świecie.


Wycieczkę kończymy w "Oberży" na ruskich, kartaczach i kawie.




GALERIA

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz