piątek, 25 listopada 2022

Nagrody czas

 Sezon odznak mamy w połowie. Wczoraj razem z Klarą odebraliśmy w siedzibie tarnowskiego PTTK swoje odznaki

Klara srebrną odznakę "Sprawny na szlaku". Otrzymała ją za odbycie ośmiu pieszych wycieczek trwających min. ok.3 g.: pięciu górskich, dwóch miejskich i jednej nizinnej.





Ja natomiast małą złotą GOT. Zajęło mi to- to będzie chyba rekord Guinessa- 37 lat. Oczywiście z dużą przerwą, bo gdyby policzyć sezony to 4 sezony: 1985, 1986, 1987 i 2022. Najlepszy był pan Przodownik, który do mnie zadzwonił i pyta :
- panie, co pan tu chce?
- małą złotą - odpowiadam- mam zdobyte wymagane 720 punktów
- a gdzie ma pan te 720? to stara książeczka, o rany 1985!! Nie wiem co na to regulamin
- spokojnie, sprawdziłem regulamin mówi, że można przerwać zdobywanie na dowolny okres.
- dobrze, może pan jutro przyjść po odznakę

Kurna, czekałem na jakieś słowa typu "gratuluję zaciętości", czy coś takiego, a tu w zasadzie weryfikacja bez weryfikacji.

 Zdobywania odznak w stopniu dużym chyba się nie podejmę, bo do tego należy odbywać wycieczki wielodniowe zaliczając konkretne punkty topograficzne początkowe, pośrednie i końcowe.

Teraz z Zosią czekamy na weryfikację naszch odznak "Wieże widokowe gór i pogórzy". Złożyliśmy książeczki do weryfikacji na cztery odznaki:
1. Wieże widokowe w Karpatach na stopień złoty

2.  Wyżyny Zachodnie i nizina Śląska na stopień popularny

3.  Wyżyny wschodnie i Polesie na stopnie popularny i brązowy


niedziela, 13 listopada 2022

Wycieczka do ...Krakowa

 Ela od dawna wnioskowała o wycieczkę do Krakowa. W sezonie letnim chciała pójść do zoo, ale latem nie udało nam się wyjechać, bo ... są lepsze kierunki wyjazdowe na lato, niż "zapyziały" Kraków. 

Zaczęliśmy od Centrum JPII "Nie lękajcie się" i Sanktuarium Bożego Miłosierdzia. No, Centrum robi wrażenie, bo Sanktuarium już jest nam znane od dłuższego czasu.

     


Następnie tramwajem nr 8 pojechaliśmy na Plac Wszystkich Świętych i zaliczyliśmy obiad w barze "Pod Temidą". Za 105 zł zjedliśmy się wszyscy i to do syta. Nie muszę dodawać, że o stolik trzeba było się niemalże "bić"

Potem Wawel. Na Brackiej i na Wawelu turystów mnóstwo. Po prostu zadziałał imperatyw długiego weekendu. Szansy na wejście do katedry Wawelskiej w zasadzie nie było żadnej. Cóż, będę musiał  załatwić wizytę tam jakoś inaczej. A chyba tam nigdy nie byłem, a napewno nie pamiętam, żebym był.

Następnym punktem programu było muzeum iluzji.





Rynek, to już na sam koniec, jeśli nie liczyć kawy u Nakielnego w Galerii Krakowskiej.