sobota, 13 listopada 2021

Zamek Kamieniec i skałki Prządki koło Krosna

 Piękny weekend niepodległościowy mieliśmy w tym roku. W piątek wybraliśmy się w okolice Krosna. O rezerwacie "Prządki" wiedziałem od dawna, ale nigdy nie miałem okazji tam pojechać. Podobnie o zamku Kamieniec w Odrzykoniu.

A ponieważ w okolicy rezerwatu, oraz w samym Krośnie są punkty do zaliczenia w ramach zdobywania odznaki "Wieże widokowe gór i pogórzy", nadarzyła się  sposobność do odwiedzenie tego zakątka.


Skały "Prządki"- wychodnie skalne piaskowcowe w szczytowych partiach wzgórz 440, 501 i 540 pomiędzy Korczyną a Czarnorzekami na Pogórzu Dukielskim na płn-wsch od Krosna. Nazwa pochodzi od legendy że jakoby skały to zamienione w kamienie prządki z zamku, które nie uszanowały święta i tkały (przędły) materiały. W 1957 roku na wzgórzu 501 utworzono rezerwat przyrody nieożywionej


Aby nasz przyjazd nie ograniczył się jedynie do zaliczenia punktów do zdobycia odznaki, zaplanowałem zwiedzanie ruin zamku Kamieniec, oraz leśny spacer ścieżką przyrodniczą nieopodal zamku


Zamek KamieniecPierwsze informacje o budowli pochodzą z 1348 r. – z czasów panowania Kazimierza Wielkiego. Wówczas zamek był własnością królewską. W późniejszych czasach budowla podzielona była na dwie części, z których każda miała innego właściciela. Dzieje zamku były inspiracją utworów literackich, m.in. Zemsty Aleksandra Fredry. Do dziś zachowały się fragmenty murów zamku górnego i średniego, portal oraz część murów obwodowych. W ruinach mieści się także muzeum z eksponatami, które pochodzą z lat jego świetności. Do najciekawszych należą: portrety Fredry i Anny Szeptyckiej, herby oraz gotycki miecz odnaleziony w Zyndranowej. (za https://podkarpackie.travel/pl/atrakcje/zamek-kamieniec-w-odrzykoniu)


Wykupiwszy bilet wstępu weszliśmy w objęcia histori. Zamek nie jest duży, ale ładnie posadowiony na skale, które miejscami stanowią jego mury obwodowe.

spojrzenie na zamek z Podzamcza

brama na zamek średni

widok na zamek od północnej fosy

Na zamku, jak to na zamku, zwłaszcza gdy jest on już tylko ruiną. Jakieś mury, jakieś prace remontowe, odrestaurowane (lub częściej dobudowane) jakieś pomieszczenie na salkę muzealną. We wszystkich tego typu obiektach zawsze jest podobnie. Tym razem też nie bylo inaczej

z krużganka zerkają dwie osoby: Ela i Klara

czy ten obiekt też pamięta czasy, gdy właścielem zamku był hr. Aleksander Fredro?

Potem już tylko spacer ścieżką przyrodniczą. Niestety, za radą pani z kasy biletowej obchodzimy zamek wzdłuż północnej fosy i dochodzimy do ścieżki kilkadziesiąt metrów od jej początku, gdzie była mapka tejże. I poszliśmy w odwrotnym kierunku od wskazanego strzałkami kierunku marszruty. Co oczywiście miało swoje konsekwencje w postaci częstego gubienia szlaku (oznaczenia i strzałki kierunkowe wyznaczone były tak, aby były widoczne i użyteczne dla wędrujących zgodnie z zaproponowanym kierunkiem). Na uwagę zasługują skałki, cmentarz choleryczny z 1830 r. oraz polana harcerska, na której przed wojną obozy wakacyjne organizowali harcerze z Krosna. Ostatnia ich grupa obozowała w sierpniu 1939 roku i tam dopadły ich bilety mobilizacyjne do armii. Przed wymarszem na wojnę postawili krzyż jako błagalne wotum o ich szczęśliwy powrót do domu. Orginalny drewniany krzyż nie dotrwał do naszych czasów, ale w 1997 dzięki inicjatywie lokalnych działaczy postawiono w tym samym miejscu wierną replikę, tylko wykonaną z metalu.


Samochód nasz zaparkowaliśmy na placu obok miejscowej jadłodajni. Koszt 5 zł za cały dzień. Po zakończeniu trasy spacerowej nie skorzystaliśmy z jej oferty, tylko dojedliśmy resztki suchego prowiantu, a dzieci zjadły zupę ogórkową z termosa. To tak, żeby obniżyć koszty wyjazdu.

Samotny, mały wędrowiec na tle Krowiej Turni

chwila oddechu i łyk kawy

widok na zamek z punktu widokowego niepodal Harcerskiej Polany

Potem już szybki podjazd do pobliskiej wieży widokowej na stokach Działu w Korczynie. Wieża ciekawa, niewysoka, bo wysoka być nie musi. Forma to budynek ze schodami zewnętrznymi dookoła, platforma widokowa mocno osłonięta od wiatru, zadaszona, na dole parking i wiata odpoczynkowa. Na platformie opisana ponorama, nam niestety widoczność nie pozwoliła ich zweryfikować z rzeczywistością. Na piętrze w środku jest salka wystawowa, obecnie była tam wystawa fotografii krajobrazowej okolic.


platforma widokowa

zamglony widok

Potem jeszcze skok do Krosna pod wieżę krośnieńskiej farny. Wejść się tam nie da tak "z marszu", ale do zaliczenia punktu widokowego nie jest potrzebne wejście na jej szczyt 

Swój kształt zawdzięcza wieża-dzwonnica (jest jak najbardziej czynną dzwonnicą dla bazyliki św. Trójcy) nieznanemu niestety architektowi, który sięgnął po najnowsze trendy sztuki wczesnego baroku. Jej walory prezentują się tak doskonale dzięki niedawnej starannej restauracji, która umożliwiła też turystom wdrapywanie się na sam szczyt mierzącej 38 metrów wysokości wieży. Podziwiać z niej można wspaniałą panoramę miasta oraz łagodne wzgórza Beskidu Niskiego. W południe rozlega się stąd krośnieński hejnał a nocą pięknie podświetlona króluje nad zabytkowym Starym Miastem. (za https://www.visitkrosno.pl/pl/miejsca/wieza-farna)

środa, 27 października 2021

Prawdopodobnie ostatnia rodzinna wycieczka w tym roku

 


Tym razem podzieliliśmy się na dwie oddzielne grupy wędrówkowe. Pierwszą byla grupa żeńska, czyli Ania, Klara i Ela (stały skład), nazwijmy ją Grupą A, drugą mieszana: Zosia, Józef i ja (również stały skład), nazwijmy ją Grupą B.


Grupa A miała za cel przejść z Krościenka przez Czertezik na Sokolicę i wrócić do Krościenka zielonym szlakiem wzdłuż Dunajca, łącznie wg Mapa.cz było do przejścia 8,1 km w 3:15g. Szlak atrakcyjny, liczne skałki, schodki, powinny być dla Klary atrakcją i w jej możliwościach kondycyjnych.

Tak wyglądała zaplanowana trasa


Lubań- dwuwierzchołkowy (1225 i 1211m npm) szczyt tworzący wydzieloną grupę górską Gorców tzw Pasmo Lubania. Na wierzchołek wiodą najstarsze w tej okolicy szlaki turystyczne. Dawniej kuracjusze ze Szczwnicy i Krościenka wjeżdżali na polanę Wierch Lubania furkami. Na polanie stały onegdaj dwa schroniska. Pierwsze wybudowe przez Tatrzańskie Towarzystwo Narciarzy ze schronu turystycznego w 1939r. Spalone przez niemców w 1944. Pozostałości znajdują się na południowym krańcu polany zwanej Samorody (od skalistej wychodni piaskowca). Drugie schronisko powstało na polanie Wyrobki w 1975r, funkcjonowało do 1978 i spłonęło w niewyjaśnionych okolicznościach. Obecnie w sezonie letnim funkcjonuje na szczytowej polanie studencka baza namiotowa.

Grupa B natomiast w planach miała wyjść z Tylmanowej na Lubań zielonym szlakiem i zejść do Krościenka czerwonym (fragm. GSB) i tam spotkać się z grupą A, która już od trzech godzin (sic!) powinna spokojnie na nich w jakiejś knajpie oczekiwiać. 


Do Tylmanowej-Rzek z Tarnowa dotarliśmy dwoma samochodami. Tu na parkingu przy początku zielonego szlaku na Lubań pozostał samochód Józefa i grupa B, a Grupa A pojechała do Krościenka.


Nie cyrtoląc się za bardzo wychodzimy na szlak o 10:06. Hmmm, na drogowskazie napisano "Lubań", ale brak czasu wejścia. Wg mapy.cz wejście powinno zająć 3:30 g, wg mapy papierowej 2:30g, wg Przewodnika 4:15g, rozrzut okropny! Sądziłem, że tabliczka jakoś pomoże rozstrzygnąć tę kwestię, a tu klops. Idziemy. Pogoda piękna, rześko. Podejście ostre, ponoć najstromsze w całych Gorcach- przynajmniej tak podaje Przewodnik.

początek szlaku- na Baszcie z Tylmanowską Kalwarią

przed nami Makowica

Pasterski Wierch- widok na Tatry

Pasterski Wierch- widok na Gorc (po prawej) i Kudłoń (na wprost)

Turystka na podejściu

Widok na Pasmo Radziejowej i Pieniny

Widok z wieży na Lubaniu na Pieniny

Rest na polanie Wierch Lubania


starodrzew gdzieś na szlaku do Krościenka

młoda turystka na szlaku 

Na polanie Wierch Lubania leżącej pomiędzy dwoma wierzchołkami: wschodnim 1225mnpm i zachodnim 1211m npm (na którym od niedawna postawiono wieżę widokową) turyści palą ognisko i pieką kiełbasy. Ślina samoistnie wypływająca z naszych ust dobitnie świadczy, że czas na popas- chociaż pierwszy był już za Makowicą, jakieś niecałe półtorej godziny od rozpoczęcia marszu. Urządzamy szybki popas i ...

Nie ociągając się zbytnio szybkim krokiem kierujemy się do Krościenka. Nie chcemy, żeby dziewczyny z Grupy A zbyt długo na nas w Krościenku czekały. Zwłaszcza, że mamy sygnały, że nie idzie im się zgodnie z planem i są jakieś kłopoty na trasie. Z tego też tytułu nie szukamy nigdzie po drodze keszy, bo znacznie wydłużają marszrutę.

Do Krościenka docieramy po sześciu i pół godzinie marszu brutto. Dziewczyny czekały na nas tylko około pół godziny


Grupa A zaczęła marsz spokojnie. Od rozdroża pod Bańków Gronikiem weszli na Sokolą Perć i tu troszkę zaczęły się tzw "schody" i to dosłownie. Klara lubi wchodzić po skałkach i różnych schodkach, ale gorzej radzi sobie ze schodzeniem. Tego się boi i trzeba ją było często brać na ręce w newralgicznych miejscach i znosić w dół w bezpieczniejsze miejsce. Schodzenie z dzieckiem na ręku po śliskich skałkach nie należy do operacji łatwych i bezpiecznych. Klara dosyć szybko się zmęczyła i zaczęła protestować, więc dziewczyny zweryfikowały plan i po dotarciu do Czertezika nie kontynuowały marszu dalej na Sokolicę, tylko zeszły zielonym szlakiem z powrotem do Krościenka. Taką oto zrobiły trasę;


robimy "fotkę" oznaczeniu szlaku

na Sokolej Perci




ta góra na drugim planie to chyba Holica

i znowu na Sokolej Perci

i tu nasza przygoda ze skalną percią dobiegła końca

Czertezik (772m npm)- długi i wąski szczyt w grani Pieninek między Sokolicą a Czerteżem. Od pd. urwiska skalne 35-40 m wysokości. Z wierzchołka jeden z najładniejszych widoków na pieniński przełom Dunajca. Wycieczki na Czertezik są organizowane od 1900r, a od 1906 wyznaczono bezpośredni szlak z Krościenka.Nazwa (zdrobnienie od Czerteż) przeniesiona  z polany Czertezik


czekając na....

...michę pierogów





poniedziałek, 13 września 2021

Mogielica- królowa Beskidu Wyspowego

 Witam

Dziś opowiem pokrótce o kolejnej wycieczce w której chciałem pogodzić oczekiwania ambitniejszych turystów i możliwości tych pomniejszych.


Jak zwykle w poszukiwaniu łączenia kilku atrakcji i korzyści w jednym "worku" wybór padł na Mogielicę. Atrakcją i korzyścią jest wieża widokowa- chociaż nieczynna z powodu złego stanu technicznego. Wieżę wybudowano w 2008 i po dwunastu latach eksploatacji w ubiegłym roku została zamknięta. Są mocno zaawansowane plany budowy nowej, stalowej następczyni. 


Niedostępność wieży nie jest przeszkodą w zaliczeniu szczytu do odznaki "Wieże widokowe gór i pogórzy".


 Drugą atrakcją jest możliwość skomponowania dwóch tras: łatwiejszej i trudniejszej, atrakcyjnych zarówno dla ambitnych jak i dla "tych pomniejszych" (tzn dla Klary. Klara uwielbia chodzić po kamieniach i korzeniach. Trasa wyasfaltowana nie byłaby dla niej interesująca i zaraz by siadła odmawiając pójścia dalej).


 Trzecią atrakcją jest możliwość zbierania po drodze grzybków. Zebraliśmy ich kilka, było na "ząb" w domu wieczorkiem.


Czwarta to kilka punktów do GOT dla Zosi. W tym sezonie w planach jest zdobycie Małej Brązowej i są na to duże szanse.


Piątą atrakcją jest kolejny kesz, chociaż szlaki na Mogielicę są obficie skeszowane, tak że w zasadzie zniechęcają do szukania- przynajmniej nas. Ale zaliczyliśmy dwa po drodze i to wystarczy.

Mała turystka na szlaku. Tam i z powrotem zaliczyła swój pieszy rekord. 8 kilometrów!
 pod górę, po kamieniach. Brawo!

Podczas podejścia należy się chwila wytchnienia

Bez wsparcia i pomocy cioci Ani tym razem też się nie obyło. Dziękujemy!

deptamy kamienie i maszerujemy pod górę

na szczycie, w tle rozpadająca się wieża (fot: Klara)

Hurra! 1170 metrów npm

podziwamy widoki

"ujeżdżanie" ciotki

kamienie na szlaku, dla Klary atrakcja, wyzwanie i ....niebezpieczeństwo, trzeba asekurować i stale być czujnym

Zwycięstwo! 

stan techniczny wieży faktycznie nie budzi zaufania

Wycieczka ma trzy fazy: 

Pierwsza to wyjście grupy młodszej z przełęczy Rydza-Śmigłego zielonym szlakiem w kierunku szczytu i po dojściu poczekanie na grupę ambitną.

Druga to wyjście grupy ambitnej z Półrzeczek szlakiem zielonym w kierunku polany Wały (studencka baza namiotowa- niestety już po sezonie i była zamknięta), a potem szlakiem żółtym na Mogielicę.

Trzecia faza to wspólne zejście obu grup na przełęcz Rydza-Śmigłego.

Mogielica- 1170m npm- najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego. Wg ludowych podań Mogielica miała być żona wielkoluda Łopienia, zamienionego po śmierci w górę. Szczyt słynie z podszczytowej widokowej polany Stumorgowej. Ponoć była schronieniem dla licznych zbójników, którzy zakopali tu swoje skarby (polany Brzostkowa i Skalne)


Plan udało się zrealizować. Dziewczynom wejście na szczyt zajęło 2 godziny (tylko pół godziny dłużej, niż wskazuje mapa) i musiały czekać prawie dwie godziny na drugą grupę. 

Strasznie dużo ludzi wędrowało w tą niedzielę na szczyt. I to w zasadzie tak 90% wędrowało z przełeczy Rydza. Dzieci w wieku każdym, nawet noworodki w chustach lub nosidełkach, psy rasy każdej, kładowcy i crosowcy, tylko koni, tylko koni, tylko koni było brak (tu każdy sobie zanuci na melodię znanej cygańskiej piosenki Maryli Rodowicz), a przecież w niedalekich Chyszówkach jest stadnina.