niedziela, 27 września 2020

Na zamku w Dobczycach

 W sobotę umówiony byłem z kolegą z byłej już pracy, Tadziem, na odbiór ziemniaków i jajek. Od lat kupuję od Tadzia ziemniaki na zimę. Zawsze mi je przywoził do roboty, ale skoro roboty już nie ma, to musieliśmy się osobiście do Tadzia pofatygować. Przy okazji wzięliśmy kopę jaj. Jaja u nas idą jak przysłowiowa "woda".    A Tadzio mieszka z rodziną w Dobczycach, więc.....









na dziedzińcu dobczyckiego zamku



...przy okazji postanowiliśmy zwiedzić dobczycki zamek. Zamek jest wpisany na listę wież widokowych gór i pogórzy, więc musimy tam iść, nie tylko ze względów poznawczych.

O zamku zacytuję informację za portalem www.dobczyce.pl:

Początków istnienia zamku  nie udało się do dziś ustalić, bez wątpienia stał on jednak już w XII wieku. Wzniesiony został w burzliwym okresie Polski dzielnicowej. Był on warownią typu górskiego włączoną do obrony Krakowa. Za czasów Kazimierza Wielkiego zamek był silną twierdzą, którego mury miały się od 5 do 9 metrów grubości. Nad piwnicą wykutą w skale wznosiła się baszta narożna, której grubość murów wynosiła średnio ok. dwóch metrów. Na zamku były dwa dziedzińce - dolny i górny. Ten drugi był odpowiednikiem bastionu obronnego trudnego do zdobycia od strony murów zewnętrznych. Pomieszczenie przylegające do baszty i wysunięte na dziedziniec górny posiadało mury grubości pięciu metrów. Najstarszą częścią zamku musiała być prawdopodobnie baszta kwadratowa pochodząca z pierwszego etapu budowy. Tuż przy ścianie baszty widać ślady nieregularnej studni nazywanej kiedyś "studnią śmierci". Boczna sala dolna służyła za więzienie i posiadała żelazne drzwi.

W XVI wieku średniowieczny zamek został przebudowany w stylu renesansowym przez starostę dobczyckiego Sebastiana Lubomirskiego. Liczył  on wtedy 74 pomieszczenia.
Za panowania św. Kazimierza Jagiellończyka w zamku mieściła się „Akademia” dla synów królewskich, którzy kształcili się pod okiem Jana Długosza.
W roku 1655 miasto i zamek  został zniszczony przez „Potop Szwedzki”, a 2 lata później przez księcia siedmiogrodzkiego Jerzego II Rakoczego. Próby ratowania i częściowej odbudowy warowni podjął Michał Jordan.
Pomimo zniszczeń zamek zamieszkiwany był do początków XIX wieku aż do jego rozbiórki, której uległ za sprawą miejscowej ludności poszukującej w murach zamkowych skarbów.


Zamek podobnie jak zamki w Niedzicy i Czorsztynie wznosi się nad jeziorem. Jezioro powstało w sposób sztuczny i Tadzio miał w tym swój osobisty udział. Tam na budowie zapory zaczął swoją karierę zawodową pracując w laboratorium polowym Generalnego Wykonawcy, czyli Energopolu, który potem przeobraził się w Hydrotrest (potem w 1992 ja zacząłem pracę w tej firmie na budowie zapory w Niedzicy.) Los z Tadziem nas połączył 21 lat temu, gdy zostałem przywieziony w teczce na stanowisko kierownika laboratorium przez ówczesnego dyrektora technicznego. I tak stałem się przełożonym Tadzia, a wkrótce potem kolegą (m.in dlatego, że jesteśmy z jednego rocznika). Tadzio stracił pracę po...36 latach pracy w jednej firmie. Ja tylko po 27, więc na tle Tadzia słabo.

niedziela, 13 września 2020

Park Więgielnik w Piwnicznej

 
Oto wczoraj wybraliśmy się na wycieczkę-spacer głównie w celu odzwyczajania Klary od wędrówek w nosidełku. Cel ten ma potrójny aspekt: kondycyjno-zdrowotno-rozwojowy. Wycieczka w swoich założeniach ma być krótka (ok 3-4 km), niezbyt trudna (umiarkowane pod- i zejścia), ale atrakcyjna. Żeby znaleźć traskę, która spełnia te warunki muszę się trochę natrudzić, ale z pomocą przychodzą mi wieże widokowe i inne punkty widokowe objęte regulaminem zdobywania odznak "Wieże Widokowe Gór i Pogórzy". Akurat w Piwnicznej, w leśnym parku zdrojowym Węgielnik są dwa takie obiekty: wieża (a raczej wieżyczka) widokowa na szczycie góry Węgielnik, oraz platforma na zboczu góry z widokiem na zakole Popradu i dolinę potoku Czercz. W parku na zboczu góry (nota bene strasznie stromej) utworzono sieć ścieżek, w tym także ubezpieczonych łańcuchami, oraz ścieżkę historyczną po miejscach budowy umocnień przez niemieckich hitlerowców wykonywanych polskimi rękami.
Piwniczna niczym alpejski kurort

platforma widokowa

Widok na Poprad i Piwniczną


Pasmo Jaworzyny od Makowicy po Wierch Nad Kamieniem

Klara się trochę wyrywała

Taka oto "wieżyczka" widokowa

Koliba przy ścieżce parkowej
Nasz spacer rozpoczynamy w Piwnicznej od ulicy Sobieskiego, nieopodal Rynku, gdzie udało się nam znaleźć parking. Dochodzimy do ulicy Partyzantów i za żółtym szlakiem podchodzimy brukowaną drogą w rejon podszczytowej łąki. Klara oczywiście trochę marudzi, bo jest pod górkę i koniecznie chce "na barana". Ela twardo odmawia, ale żeby zachęcić Klarę do pójścia dalej muszą śpiewać chóralnie piosenki. Stary niedźwiedź przeplata się więc z mamą o atramentowych włosach. 

ze śpiewem na ustach. Ulica Partyzantów

Poszczytowe łąki są paśne, czyli pasą się tam jakieś bydlątka- po kupach sądzę, że to owce, chociaż beczących dowodów brak. Jest i bacówka z możliwością zakupu serka- ale zamknięta.

Spacerujemy po parku. Po drodze zwiedzamy odremontowane okopy. Docieramy do platformy widokowej. Zosia po drodze znajduje dwa prawdziwki, Ela dokłada jeszcze jednego i mamy na niedzielny sos do schabu.


REASUMUJĄC SAME PLUSY DODATNIE MAMY Z TEJ WYCIECZKI.
  1. ZALICZYLIŚMY DWA OBIEKTY Z LISTY WIEŻ DO KOLEJNEJ ODZNAKI, 
  2. ZOFIA ZDOBYŁA KOLEJNYCH 5 PUNKTÓW DO GOT, 
  3. ZALICZYLIŚMY DWA KESZE, 
  4. ZNALEŹLIŚMY TRZY PRAWDZIWKI, 
  5. KLARA POKONAŁA SPORY ODCINEK UROZMAICONEJ TRASY 




wtorek, 8 września 2020

niedziela, 6 września 2020

Krzyż III Tysiącleci w Borkach Chechelskich

 Niedawno odkryliśmy stronę Wieże widokowe gór i pogórzy. Przystąpiliśmy z Zosią do tej zabawy, wzorowanej na Koronie Gór Polski. Różnica polega jednak na tym, że w programie zdobywania wież widokowych (i innych wymienionych w regulaminie punktów widokowych) można je sobie zaliczać cofając się w czasie "w tył". Tym sposobem zdobyliśmy z Zofią (ja swój komplet, Zofia swój) po pozytywnej weryfikacji Popularną odznakę Sudetów, oraz Popularną i Brązową odznakę Karpat. To dzięki temu, że od trzech lat odwiedzamy licznie powstałe w Małopolsce-i nie tylko- wieże widokowe.




Wczoraj zrobiliśmy sobie samochodową wycieczkę w okolice Ropczyc, w Pogórze Strzyżowskie, gdzie w Borkach Chechelskich ks. Wojciech Styczyński wybudował krzyż wraz z infrastrukturą nasyconą symboliką związaną z życiem Jezusa. Strona pomnika



Tu z księdzem Wojciechem Styczyńskim, pomysłodawcą i budowniczym

Wejście na wieżę widokową jest o tyle nietypowe, że wjeżdża się tam dwuosobową, nieco klaustrofobiczną windą. Podobno jest to jedyny krzyż z takim rozwiązaniem konstrukcyjnym.




  

  

 
   

 
Wjazd windą możliwy jest w soboty i niedziele od kwietnia do października w godzinach 15-19 lub po telefonicznym umówienieu. Mieliśmy szczęście, że ksiądz Wojciech był na miejscu i oprowadził nas po tym zadziwiającym miejscu i umożliwił wjazd na górę.

Wracając w kierunku na Pilzno w pewnym momencie na górce objawił się nam Chrystus Król. No, nie osobiście, ale pod postacią figury. Po pewnych terenowych perypetiach zdołaliśmy podjechać w rejon tej figury i już sądziliśmy, że to proboszcz sąsiedniej parafi pozazdrościł krzyża III tysiącleci i sam postanowił postawić coś konkurencyjnego, ale okazało się, że pomnik wznieśli gospodarze ze wsi Mała w 1937 roku w podziękowaniu za cudowne ocalenie od gradobicia, które spustoszyło sąsiednie miejscowości.