poniedziałek, 11 września 2017

Liwocz i prawdziwki

Wczoraj, w niedzielę wybraliśmy się rodzinnie na wycieczkę pieszo po wschodnich rubieżach Pogórza Ciężkowickiego. Naszym celem kolejna wieża widokowa, tym razem na najwyższym wzniesieniu tej części Przedgórza Karpackiego, Liwoczu 562 m npm. Towarzyszyła nam niezastąpiona ciocia Ania.

Na wycieczkę wyruszyliśmy z Lipnicy Dolnej (nie tej niedaleko Lipnicy Murowanej, ale tej koło Kołaczyc). Samochód zaparkowaliśmy obok remizy OSP i w trasę wyruszyliśmy już przed 10 rano gminnym szlakiem niebieskim. Po przykrych doświadczeniach z "gminnymi szlakami" na Pogórzu Strzyżowskim (wycieczka do schronu Hitlera) byłem pełen obaw co do jakości znakowania i obawiałem się że znowu pobłądzimy. A trasę tą wybrałem nie przypadkowo, bo wiodła przez las. A akurat teraz był okres wysypu prawdziwków i liczyłem, że przy tej okazji zbieżemy kilka okazów. I nie pomyliłem się, ale o tym później. Pomyliłem się jeśli chodzi o jakość znakowania- była doskonała! 

Niestety, filmik startowy się mi nie nagrał. Szlak zanim pogrążył się w mieszanym lesie, przebiegał otwartą przestrzenią z pięknymi widokami. Było ciepło, ale znośnie, wiał miły wiaterek.

ciocia Ania pokazuje na cel łatwo rozpoznawalny po dużym krzyżu na szczycie


ożeż ty, przecież to kawał drogi!! Nikt nie mówił, że będzie lekko 

szlak czasami prawie wchodził na podwórka

widok na Lipnicę Górną 

Liwocz bez przybliżania obiektywem 



Po wejściu w las rozproszyliśmy się w poszukiwaniu grzybów. Ela po lewej stronie szlaku, Ania z Zosią po prawej, ja szlakiem pilnując tempa i znaków.

Przez jakiś czas wyniki były bardziej niż skromne. Jeden ceglastopory, jakiś marny prawdziwek (podejrzewany o przynależność do gatunku podobnego, aczkolwiek gorzkiego w smaku, przez co niejadalny (goryczak żółciowy), podgrzybek złotawy. Dopiero po pewnym czasie Ela na zboczu natrafiła na jednego, drugiego, a potem czwartego. Tego nie mogłem już wytrzymać i z Klarcią na plecach wmaszerowałem na to zbocze. W sumie tam znaleźliśmy chyba z siedem. Ale za to straciliśmy nóż Ani, który zaginął w akcji pośród poszycia z bukowych liści. Tam zrobiliśmy postój z serwisem Klarci i posiłkiem dla pozostałej gawiedzi. Na tym zboczu Zosia znalazła swojego pierwszego, samodzielnego prawdziwka, co skutkowało wypłoszeniem zwierzyny w promieniu wielu kilometrów. Potem jeszcze było co najmniej jedno takie miejsce obfitości. Ja tylko idąc z Klarcią szlakiem, znalazłem przy drodze kilka ładnych (czytaj: młodych) sztuk. Ale w końcu to El Dorado się skończyło, bo nasz gminny szlak połączył się z PTTK owskim żółtym. I drogą pośród dosyć licznej grupy spacerowiczów i samochodów (akurat w tę niedzielę przypadało nabożeństwo fatimskie z drogą krzyżową) osiągnęliśmy szczyt.


Na szczy Liwocza wzdłuż szlaku biegnie droga krzyżowa z oryginalnymi stacjami autorstwa ormiańskiego rzeźbiarza Arama Shakhbazyana, mieszkającego w Skołyszynie w pobliżu Jasła (zm. 2015)

Sanktuarium Chrystusowego Krzyża i Matki Bożej Królowej Pokoju

widok z wieży na Pogórze Strzyżowskie




Kościół św. Marcina Biskupa i Matki Boskiej Pocieszenia w Czermnej


Liwocz (dawniej Lewocz) – najwyższe wzniesienie na Pogórzu Ciężkowickim, wznoszące się na 562 m n.p.m. położone na terenie miejscowości Brzyska. Góra ta porośnięta jest lasem mieszanym z przewagą lasu iglastego oraz buczyną karpacką. Z platformy widokowej znajdującej się na jej wierzchołku rozciąga się widok na dolinę Wisłoki oraz na miasto JasłoNazwa Liwocz mogła być przyniesiona ze Słowacji. 
O górze tej krąży wśród rdzennej ludności wiele legend, które są spisane i udostępnione na tablicy na szczycie


Schodząc z góry natrafiliśmy przy I stacji pielgrzymkę zmierzającą do Sanktuarium. Na drodze schodzenie utrudniały raz po raz mijające nas samochody. 




Wycieczkę zakończyliśmy w Brzyskach przy ruinach pałacu Kotarskich

Żal patrzeć, jak takie cudo w środku miasteczka umiera. 
Jeszcze tylko czekała mnie jazda rowerem po samochód, Aha, no i proszę zobaczyć nasze prawdziwki.



piątek, 1 września 2017

Powiśle Dąbrowskie cz. 2

Plany na weekend były zgoła inne. Mieliśmy jechać pod namiot, po raz pierwszy od urodzin Klary. Oprócz chęci przewietrzenia namiotu, celem wyjazdu było "przetestowanie" zachowania Klary na takim wyjeździe, bo może na przyszłe wakacje wybierzemy się gdzieś właśnie pod namiot?

Jednak nadchodzące załamanie pogody zmieniło te plany. Już w nocy z piątku na sobotę prognozowane jest nadejście zimnego frontu z deszczem i niską temperaturą. Zdecydowałem, że przy takich prognozach Szkoda się wybierać, bo z nudzącymi się dziećmi w domu jakoś wytrzymam, a pod namiotem to już nie wiadomo.

Na konto tego wyjazdu wziąłem nawet urlop na piątek, a skoro wyjazd nie doszedł do skutku, trzeba było wymyślić jakiś "zastępnik". Wybraliśmy się na zaległy wyjazd w okolicę Dąbrowy Tarnowskiej. W zasadzie geograficznie przemieżyliśmy północne rubieże Płaskowyżu Tarnowskiego (rejon Luszowic) i Nizinę Nadwiślańską (na północ od Radgoszczy)

Zaparkowaliśmy przy dąbrowskim basenie i ruszyliśmy na trasę, którą wyliczyłem na ok. 40km. Pierwszy postój techniczny trafiliśmy w starej alei lipowej. 

Aleja lipowa do nieistniejącego już dworu Jaworskich w Ulinowie

Trasa naszej wycieczki wiodła poprzez łąki i pola uprawne





by zaparkować w Luszowicach

kościół p.w. św. Józefa Oblubieńca NMP z 1913r.

Dalsza trasa wiodła z Luszowic do Radgoszczy przez Narożniki

takich starych chałup spotyka się już rzadko


cmentarz wojenny nr 244 z I wojny św.

zbiornik wodny Radgoszcz-Narożniki

a Klara jak zwykle- śpi 

kąpielisko i zaplecze gastronomiczne nieczynne 

Po odpoczynku i uzupełnieniu płynów w jedynej czynnej budce nad zalewem jedziemy do Radgoszczy. Celem jest zabytkowy, drewniany kościół.





Z Radgoszczy mkniemy już do Dąbrowy.
Po drodze budzi się Klara i wymaga standardowego serwisu. Korzystam i odpoczywam, bo w nogach prawie 40km, a do Dąbrowy jeszcze 10km. Takie to jest zliczanie odległości planowanej wycieczki przy użyciu dalmierza mechanicznego

"idzie" kupa

ale ulga!! 

Szczęśliwie docieramy do Dąbrowy Tarnowskiej. Cała wycieczka zajęła nam na tyle dużo czasu, że na zwiedzanie jej zabytków i atrakcji nie ma już czasu. To już następnym razem.