Wrocław
Naszą relację zaczniemy od Wrocławia. W tym roku pierwszy dzień naszych wczasów spędziliśmy na spacerze po zabytkowym centrum Wrocławia. Zaczęliśmy od katedry z wejściem na jej galerię widokową. Następnie przeszliśmy przez rynek oraz zwiedziliśmy Panoramę Racławicką. Panoramę widziałem po raz drugi, pierwszy raz jakieś 30 lat temu. Zrobiła na mnie ponownie duże wrażenie, na reszcie rodziny chyba też, może z wyjątkiem Klary, która miała już serdecznie dość łażenia po mieście. Po odwiedzinach w rotundzie Klara z Elą i Kasią wróciły do domu na Agrestowej, a ja z Zosią i ze Stasiem kontynuowaliśmy nasz spacer po Wrocławiu. Do domu wróciliśmy około 17:00 zjedliśmy obiad i poszliśmy na wieczorną mszę gdyż w niedzielę mieliśmy wyjechać w dalszą drogę na zachód, i rozpocząć drugi etap naszych wczasów wakacyjnych.
Hildesheim
W tym mieście od około 20 lat mieszka bliska przyjaciółka Elżbiety Gosia. Wyszła za mąż za Niemca, Nilsa i wraz z rodziną mieszkają w domku w starej części tego historycznego niemieckiego miasta. Miasto znajduje się około 30 km na południe od Hanoweru, na skraju gór Herz. Zaproszenie do nich mieliśmy już od dawna ale dopiero teraz mogliśmy je zrealizować.
Po przyjeździe i po zagospodarowaniu się w pokoju gościnnym, Gosia i Nils zabrali nas na przechadzkę na pobliskie wzgórze z którego roztaczał się ładny widok na centrum miasta leżącego w małej dolince. Nils pełnił rolę Gospodarza i Przewodnika i szczegółowo opowiadał o swoim mieście i nie tylko.
Na drugi dzień obydwoje oprowadzili nas po Starówce. Miasto ma ponad tysiącletnią historię, więc zabytków ma sporo, chociaż w czasie wojny troszeczkę im się one także uszkodziły.
Drugi dzień upłynął na wizycie takim centrum zabaw i rozrywki dla całych rodzin. Centrum to były zwierzątka, huśtawki, gry interaktywne i terenowe. Urozmaicony, duży teren, widać że licznie odwiedzany przez rodziny z dziećmi. Zabawiliśmy tam sporo czasu. W drodze powrotnej odwiedziliśmy Nilsa w swojej aptece. No, czegoś takiego u nas w Polsce to nie widziałem. Żeby w zwykłej wiejskiej aptece pracowało 20 osób i jeszcze do wydawania leków mieli... robota! Wszystko to nagrałem na telefonie jak ktoś jest zainteresowany to mogę mu pokazać jak wygląda niemiecka apteka od zaplecza.
Dzień zakończyliśmy grillowaniem. A mięsko było przedziwnej dobroci.
 |
widok na miasto ze wzgórza po wschodniej stronie miasta |
 |
z naszymi Gospodarzami, Gosią i Nielsem |
 |
widok na stare miasto |
 |
zabytkowe domy tzw. "szachulcowe" przy Bergstrasse |
 |
romański kościół pw. św. Michała |
 |
i w środku |
 |
rynek z ratuszem |
 |
dom bogatego mieszczanina ( z zawodu ... rzeźnika) |
 |
parafialny kościół (katolicki) Gosi i Nielsa pw. św. Maurycego z klasztornymi krużgankami. Zbudowany w latach 1058-1072 |
Aachen (Akwizgran)
Miejscowość ta to stara historyczna siedziba Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego i cesarzy z rodu Ottonow leży ponad 500 km na zachód od Hildesheim. Co skierowało tam nasze kroki? Ano bliskość krajów Beneluksu. Tam w Ardenach znajdują się trzy najwyżej położone punkty krajów: Luksemburga, Belgii oraz Holandii. A właśnie trzech szczytów brakowało mi do kolejnego stopnia odznaki Klubu Zdobywców Korony Gór Europy, do małej złotej którą przyznaje się za 21 zdobytych szczytów. Nieważne że punkty te trudno nazwać szczytami, są na liście Korony Gór Europy i to stanowi podstawę do tego by je zaliczyć. Nie ma mowy o wchodzeniu na nie, po prostu wjeżdża się samochodem. "Szczyty" Luksemburga i Belgii nie stanowią spektakularnych punktów widokowych. Natomiast w Holandii na szczycie Vaalserberg jest ustawiona po stronie belgijskiej (tu mamy trójstyk granic) wysoka wieża widokowa z której rozciąga się szeroka panorama na trzy kraje: Niemcy, Belgię i Holandię.
 |
Luksemburg, Kneiff 560m npm |
 |
Belgia, Signal de Botrange, 694m npm- jednocześnie najwyższy szczyt Ardenów |
 |
Holandia, Vaalserberg, 322m npm |
 |
część holenderska |
 |
część niemiecka |
 |
część belgijska |
Po zaliczeniu tych szczytów zjechaliśmy do Aachen do hotelu Novotel i tam spędziliśmy dwie noce. Zaliczylismy spacer po mieście, zwiedziliśmy przepiękną 1200 letnią katedrę w stylu bizantyjskim, zaliczyliśmy park wodny który niestety troszeczkę nas rozczarował swoją ubogą infrastrukturą basenową. Na obiad była pizza w pobliskiej restauracji prowadzonej przez imigrantów.
W piątek wróciliśmy do Gosi i Nilsa do Hildesheim. Po południu poszliśmy na koncert muzyki funki do parafialnego kościoła Gosi i Nillsa. Ponieważ Nils oprócz tego że jest aptekarzem jest także muzykiem i prowadzi swój zespół więc posiada w domu sprzęt do oprawy muzycznej: miksery, głośniki, wzmacniacze i dziesiątki metrów rozmaitych kabli. Zabezpieczał stronę techniczną tego koncertu czyli był współorganizatorem. Zostaliśmy więc zaproszeni i z chęcią poszliśmy się koncert, który wypadł nad podziw dobrze. Oczywiście dla Klary było za głośno i musiała wyjść z dziedzińca klasztornego zabytkowego kościoła i słuchać koncertu na zewnątrz. Oczywiście nie obyło się bez tańców. Ten kościół do którego Gosia i Nils uczęszczają ufundowany był bodajże w 1025 roku jest częścią większego zespołu klasztornego.
To już był ostatni dzień pobytu u Gosi i Nilsa oraz ich dzieci Jana i Heleny. Za gościnę serdecznie dziękujemy.
Na drugi dzień to jest w sobotę przerzuciliśmy się na Dolny Śląsk ale opis pobytu na Dolnym Śląsku zamieszczę w kolejnym wpisie.
 |
znana fontanna "Obieg pieniądza" przedstawia alegoryczne figury, które symbolizują różne aspekty ludzkiego stosunku do pieniędzy |
 |
bizantyjskie wnętrze Katedry- największego z zabytków tego miasta, licząca sobie ponad 1200 lat historii i cesarskiej tradycji |
 |
zabytkowy (ok. 1180 r.) żyrandol z ośmioma dużymi dużymi i ośmioma małymi latarniami symbolizujące mury niebiańskiej Jerozolimy |
 |
"Sanktuarium Maryjne"- szkatuła zawierajaca cztery tekstylne relikwie NMP. |
 |
wejście główne do katedry |
 |
Starówka |
 |
Ratusz |