wtorek, 29 maja 2018

Wycieczka na Eliaszówkę. Trochę było burzowo!



Wież widokowych powstało ostatnio w Beskidzie Sądeckim kilka. W Woli Kroguleckiej już byliśmy, a Zofia była z wycieczką szkolną na Koziarzu niedaleko Łącka. Dziś idziemy na Eliaszówkę (oprócz tych w Sądeckim zlokalizowałem jeszcze wieże widokowe  pod szczytem Wietrznych Dziur na szlaku z Rytra na Prehybe, na Radziejowej (obecnie w remoncie), w Buczniku (też w Piwnicznej), w Wojkowej na Kralovej Studni, i budowana obecnie platforma widokowo-spacerowa w Słotwinach). 

Do Kosarzysk dojeżdżamy samochodem razem z ciocią Anią. Józef z Kubą, jako licencjonowani zdobywcy KGP (Korony Gór Polski) dotarli tu znacznie wcześniej niezależnie od nas i wyruszyli z Obidzy na Wysoką. Gdy my rozpoczynaliśmy naszą wycieczkę, oni byli już na Wysokiej (to ich trzeci szczyt do oficjalnej KGP). Samochód podwożę pod Ski Hotel i wracam z górki na pazurki rowerem pod kościół w Kosarzyskach, skąd rozpoczyna się gminy szlak na Eliaszówkę.

Kosarzyska – osiedle miejscowości Piwniczna-Zdrój w gminie Piwniczna-Zdrójpowiecie nowosądeckimwojewództwie małopolskim. Znajduje się w dolinie środkowej części biegu potoku Czercz Jeszcze na mapach katastralnych Piwnicznej z XIX w. Kosarzyska zaznaczone są jako polana. Później jednak silnie zabudowały się. W czasie II wojny światowej przez Kosarzyska wędrowali kurierzy przerzucający przesyłki i ludzi za granicę. Trasa przez Eliaszówkę była jedną z głównych tras przerzutowych Polski walczącej . Działalność tych kurierów upamiętnia głaz pamiątkowy w górnej części osiedla Kosarzyska.
Obecnie swoją strukturą i zabudową Kosarzyska bardziej podobne są do miasta, niż do wsi. Są centrum ruchu turystycznego i wypoczynkowego. Jest tutaj hotel „Smrek” z gabinetami odnowy biologicznej i krytym basenem, kwatery w domach prywatnych, miejsca biwakowe. W 1957 powołano tutaj nową parafię – parafię Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Piwnicznej-Kosarzyskach, a w 1976 wybudowano kościół zaprojektowany przez Prota Komorowskiego. W 1958 roku powstała Ochotnicza Straż Pożarna, która posiada na wyposażeniu samochody Steyr oraz Mitsubishi L200
W Kosarzyskach urodziła się Danuta Szaflarska.




Droga od razu wznosi się stromo. Dochodzimy do pierwszego przysiółka Rewałówka i skręcamy z drogi jezdnej w leśny dukt. Nim doczłapujemy się do kolejnego przysiółka o nazwie Świniarki. Tam padamy pod drzewem i trochę się dokarmiamy. Nad górami czernią się burzowe chmury. Zaskoczenia nie ma, bo prognozy ostrzegały, dlatego wziąłem dziś nie lekkie kurteczki, ale ciężkie goretexy. Ma Ela co dźwigać. Ja jak zwykle niosę Klarcię, która zdążyła już zasnąć


Ela zaczyna lekko panikować i podkręca tempo, widząc czarne chmurzyska przed nami. Kolejny przysiółek: Zaczerczyk. Przeuroczy zakątek! Ale zaczyna kropić. Trafia się prywatna wiata, więc się chowamy. Trafiła się też żmija, na drodze do "sikania". Przeleciał mały deszczyk. Idziemy dalej, mijamy ostatni dom z panią gospodynią, która koniecznie chciała zabrać Klarkę do siebie i znowu zaczyna padać. Stajemy. Zakładam ochronny pokrowiec na nosidełko, a sami ubieramy kurtki. Ela podkręca tempo jeszcze bardziej, tak, że tracę ją z oczu. Masakra, skąd ta kobieta ma tyle siły!

Dochodzimy w końcu do wieży widokowej na Eliaszówce. Na szczęście burze idą bokiem i można bezpiecznie wejść na wierzchołek.

Eliaszówka (słow. Eliášovka, dawniej też Heliášovka; 1023 m) – szczyt położony w Beskidzie Sądeckim, w Górach Lubowelskich, na granicy polsko-słowackiej. Jest najwyższym szczytem Gór Lubowelskich (słow. Ľubovnianska vrchovina). WIĘCEJ MOŻNA POCZYTAĆ W WIKIPEDII.


Radziejowa


Pasmo Jaworzyny Krynickiej

Na górze spotkaliśmy wycieczkę klasową z pobliskiej Szkoły w Łomnicy. Cieszy fakt, że są dzieci, które włóczą się po górach i że są nauczyciele, którzy w wolną sobotę biorą dzieci i organizują im wycieczkę, zapewne kosztem czasu dla własnej rodziny. 

40 minut marszu dzieli nas od czekających na nas w Bacówce na Obidzy Józusia i Kubusia. Siedząc i jedząc obiad delektujemy się odgłosem bębniącego deszczu o płachtę parasola. I na tym już prawie koniec wycieczki. Aha, zgarniamy z Zosią jeszcze kesza schowanego w tujach na terenie Bacówki i schodzimy do zaparkowanego przy Ski Hotelu samochodu.

Bardzo ładne i widokowe tereny. Bardzo atrakcyjne wycieczki można sobie tam odbyć.





Dla tradycjonalistów tradycyjna mapa poniżej.



TUTAJ BĘDZIECIE WIDZIEĆ WIZUALIZACJĘ TRASY


A TUTAJ GALERIĘ ZDJĘĆ

środa, 9 maja 2018

Weekend w Gackach pod namiotem

Wybraliśmy się w końcu z Klarą pod namiot. Wyjazd potraktowałem jako test pobytu w warunkach biwakowych z dziećmi. Wybraliśmy się do Gacek, miejscowości znanej z fabryki gipsu "Dolina Nidy". Tam nad jeziorkiem powstałym po wyrobisku gipsowym powstał całkiem ładny kamping. Czynnikiem, który nas tam zawiódł była reklama, że nie ma tam miejsca dla imprezowej młodzieży, a przyjmowane są rodziny i osoby starsze. Spełniamy te kryteria, więc się kwalifikujemy. 


Ponidzie: region geograficzny położony w środkowej części Niecki Nidziańskiej, która oddziela dwa makreregiony geograficzne Polski: Wyżynę Kielecko-Sandomierską od Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej. Niecka Nidziańska to obszerne zapadlisko tektoniczne, w którym wysokości bezwzględne sięgają  od 150 do 415 m n.p.m, co sprawia, iż ma ona charakter wyżynny. Osią niecki jak sama nazwa wskazuje jest rzeka Nida. Jej rozległa dolina z obu stron ograniczona jest pasmem garbów i płaskowyżów, ciągnącymi się mniej więcej wzdłuż biegu rzeki. Region jest wyjątkowo bogaty w twory geologiczne (jaskinie, leje zapadliskowe i inne zjawisko krasowe), oraz rozwinięty przyrodniczo. W tym drugim aspekcie wyjątkowe zasługi mają bogate florystycznie i awifaunistycznie nadnidziańskie podmokłe łąki ("Ponidzie. W świętokrzyskim stepie" Michał Jurecki. wyd. Bezdroża)

Na kemping docieramy we wtorek w godzinach przedpołudniowych. Pogoda ładna. Miejsce w modrzewiowym młodniku wcześniej zarezerwowane już na nas czeka. 


Zośka oczywiście zaraz biegnie do wody i szczęśliwa oddaje się procesowi hartowania. Wieczorem udajmy się na spacer do pobliskiej gipsowej jaskini i na gipsowe wzgórze, z którego rozciąga się widok na okoliczne moreny gipsowe i dolinę Nidy.

Na drugi dzień udajmy się na rowerową wycieczkę po okolicy. Zaczynamy od rezerwatu stepowego w Krzyżanowicach.

Rezerwat stepowy w Krzyżanowicach: utworzony już w 1954 roku, zajmuje pow 18ha. Jest to rezerwat typu florystycznego (stepowy) i entomologicznego (motyle). Wzgórze, na którym znajduje się rezerwat (tzw Garb Krzyżanowicki) zbudowany jest z margli, wapieni i gipsów. Posiada płaski wierzchołek, oraz strome zbocza opadające w kierunku Doliny Nidy. W obrębie wierzchowiny znajdują się liczne niewielkie zagłębienia krasowe (lejki, zapadliska). Jest to największy rezerwat kserotermiczny Ponidzia. Występują tu gatunki objęte całkowita ochroną jak: len włochaty, miłek wiosenny
, zawilec wielkokwiatowy, sasanka łąkowa, dziewięćsił bezłodygowy, ożota zwyczajna, storczyk krwisty, ostnica włosowata. Oraz bezkręgowce jak: pająk gryziel i poskocz krasny, wyjątkowo rzadka cykada podolska, czy pasikonik (tamże)

Potem udajemy się pod kościół w Krzyżanowicach, Świątynia ta posiada bogatą historię i nietuzinkową architekturę (jej budowniczym i proboszczem był sam Hugo Kołłątaj). Niestety zamknięta jest na głucho.

Kościół p.w. św. Tekli w Krzyżanowicach: klasycystyczny kościół, wzniesiony w latach 1786–1789. Świątynia powstała na miejscu starszego kościoła norbertańskiego. Ufundował ją Hugo Kołłątaj, który był miejscowym proboszczem. Budowlę zaprojektował Stanisław Zawadzki. Zachodnia fasada świątyni ozdobiona jest czterema kolumnami; wieńczy ją para trzymających krzyż aniołów. Na ołtarzu głównym kościoła umieszczony jest obraz Stworzenie świata autorstwa Franciszka Smuglewicza. Według tradycji jako model nagiego Adama służył Smuglewiczowi sam Kołłątaj. Ołtarze boczne, także z obrazami Smuglewicza, przedstawiają Boga w trzech wcieleniach: jako stwarzającego, nauczającego oraz nagradzającego. W północną ścianę kościoła wmurowane jest późnorenesansowe epitafium Jana Charczowskiego z 1611 r. przeniesione z poprzedniego kościoła, z płaskorzeźbioną postacią zmarłego. Kościół został wpisany do rejestru zabytków nieruchomych (za Wikipedia)



Dalej jedziemy wzdłuż Nidy lokalnymi drogami, aby po jakimś czasie zawrócić w kierunku Gacek. Unikamy głównych dróg z racji dużego natężenia ciężkiego ruchu samochodowego. W pewnym momencie dojeżdżamy na skraj kamieniołomu gipsu wydobywanego na potrzeby zakładu "Dolina Nidy"


Gips: skała osadowa powstała kilka milionów lat temu w płytkiej zatoce pra-morza zwanego Paratetydą. W wyniku gwałtownego parowania wody związanego z gorącym ówcześnie klimatem wzrosło stężenie substancji mineralnych i gęstsze, bardziej zasolone wody gromadziły się głębiej i następowało wytrącanie się gipsu w postaci ogromnych kryształów wprost na dnie. Z czasem zatoka uległa dalszemu wypłyceniu, co z kolei zmieniło warunki krystalizacji i wówczas powstawały inne odmiany kryształów zwane "murawami selenitowymi". Dalsze zmiany zatoki doprowadziły do kolejnych faz krystalizacji i powstały kryształy zwane szablastymi. Proces gipsotwórczy zakończył się w momencie gdy do zatoki wpłynęło na tyle dużo wody, że spadło stężenie substancji mineralnych

jeździmy lokalnymi- nawet bardzo- drogami


Zakłady "Dolina Nidy", oraz kuesta gipsowa, czyli morena biegnąca wzdłuż doliny Nidy na długości kilku kilometrów, zbudowana ze zróżnicowanych pod względem twardości skał gipsowych i margli


Wyszło nam prawie 30 km jazdy rowerkiem. Oczywiście po powrocie Zośka kontynuowała proces hartowania w jeziorku. Znalazła sobie koleżankę z materacem i razem się bawiły. My natomiast ćwiczyliśmy obozowe zajęcia obowiązkowe.

W ostatnim dniu również wybraliśmy się na rowerową wycieczkę, ale tym razem krótszą. Celem były nadnidziańskie łąki, które przejechaliśmy w poprzek dwa razy. Osobiście chętnie bym się rozbił małym namiotem na ich środku i o świcie obserwował ptaki, ale póki co, taka opcja nie wchodzi w grę. Chcieliśmy jedynie zobaczyć czaplę. Choćby z daleka.

nadnidziańskie łąki
 

Dziś było już jednak zdecydowanie upalniej, niż wczoraj. Odczuliśmy to wyraźnie po zwiększonym marudzeniu Zośki. Po drodze z obiektów histyrycznych godnych wspomnienia odwiedziliśmy dwór w Chroberzu. i była to nasza druga w nim wizyta, dlatego nie rozwodziliśmy się tam zbytnio, zwłaszcza, że Klara spała w foteliku. My z Zośką w parku przydworskim zaliczyliśmy dwa z trzech dostępnych tam geokeszy i wróciliśmy z powrotem, ponownie przecinając dolinę Nidy w poprzek.




Udało się także zobaczyć czaplę, która wzbiła się w górę, gdy kończyły się łąki, ale już zrobić jej zdjęcia się nie dało

Końcówka dnia należała zdecydowanie do plażowania


I to by było na tyle


GALERIA